Jednym tchem wymieniany jest jako przyszłość polskiej koszykówki. Ma doskonałe warunki fizyczne, wiele lat kariery przed sobą i wciąż sporą drogę do pokonania. Mowa o Szymonie Zapale – wielkim nastoletnim środkowym, który mimo 210 cm, wciąż pnie się w górę. To historia chłopaka z Oświęcimia, będącego u progu kariery, ale mającego zadatki na bycie gwiazdą reprezentacji Polski.
Rok 2020, choć sportowo krótki i skomplikowany, był dla Szymona udany. Puchar Polski U20 wywalczony z Treflem, tytuł MVP finałów, do tego imponujące statystyki w II-ligowym SMS-ie Władysławowo.
Dla chłopaka kończącego nastoletnie życie, to doskonały moment na poważne zmiany życiowe. Przywilej stawiania sobie dylematów – czy zostać w Polsce, czy też wyjechać do ligi NCAA w Stanach, tylko potwierdzał duże zainteresowanie środowiska koszykówki akademickiej za oceanem. Pytały o niego m.in. Maryland, Stanford, Georgia Tech, lecz skończyło się na słynącej z fanatycznego dopingu uczelni Utah State.
Jeden z trenerów powiedział kiedyś: „Jeśli masz te 210 cm wzrostu, to nie ma znaczenia, jak dobrze umiesz grać w koszykówkę. Wszystko jest do wypracowania, te warunki już dają Tobie wielki atut”. To zdanie nie dotyczyło Szymona Zapały, ale może być dobrym miernikiem bagażu atutów z jakimi wkracza w świat dorosłego kosza.
To rozmowa o obawach przed wyjazdem, lęku rodziców przed wypuszczeniem syna w wielki świat, Marcinie Gortacie i Michaelu Jordanie, a także tym dlaczego w ogóle pomarańczowa piłka i jak to się wszystko zaczęło:
Paweł Kątnik