Kibic wśród piłkarzy, piłkarz wśród kibiców. Derby Trójmiasta to dla pomocnika żółto-niebieskich spotkanie wyjątkowe nie tylko z perspektywy murawy, ale i trybun. – Mecze bez kibiców to już coś dziwnego, ale derby to w ogóle rzecz niepojęta – mówi przed meczem z Lechią pomocnik Arki Michał Nalepa.
DERBY Z ECHEM W TLE
− Nie przypominam sobie, aby jakiekolwiek derby odbyły się bez publiczności. Mecze bez kibiców, same w sobie, to już coś dziwnego, ale derby to w ogóle rzecz niepojęta. To podczas nich najwięcej dzieje się na trybunach – mówi przed niedzielnym spotkaniem na Stadionie Energa Gdańsk pomocnik Arki.
Temat obecności kibiców na Derbach Trójmiasta powracał w ostatnich latach jak bumerang. Specyficzne były już te, w których – niejednokrotnie – zgodnie z decyzją wojewody nie uczestniczyli kibice gości.
− Zawsze denerwowało mnie to, że kibice gości bardzo często nie mogli wchodzić na mecze. Ale w porównaniu z obecną sytuacją fajnie byłoby, gdyby obecni mogli być chociaż kibice gospodarzy – mówi Nalepa.
WRÓCĄ SZYBCIEJ, NIŻ PRZYPUSZCZANO
Brak kibiców na polskich stadionach, który jest konsekwencją restrykcji wspomagających walkę z pandemią koronawirusa, nie potrwa już długo. Polska Ekstraklasa nie tylko jako jedna z pierwszych powróci do gry, ale i jako jedna z pierwszych pozwoli wrócić na trybuny sympatykom piłki nożnej.
− Osobiście uważam, że stadiony powinny być normalnie otwarte dla wszystkich kibiców, bo otwartych jest wiele innych miejsc, które również mogłyby być zamknięte – przyznaje Michał Nalepa.
„Normalnie” otwarte jeszcze przez jakiś czas nie będą, ale zgodnie z decyzją rządu już 19 czerwca kibice będą mogli zająć 25 procent krzesełek w skali pojemności każdego stadionu. W przypadku obiektu w Gdańsku będzie to 10 405 osób, w Gdyni zaś – 3 784.
Posłuchaj całej rozmowy z Michałem Nalepą:
„NAJLEPIEJ BYŁOBY, GDYBY TRENER MAMROT ZOSTAŁ NA DŁUŻEJ”
Już niebawem zatem Arkę w walce o utrzymanie ponownie będą wspierali kibice, plan przetrwania wyrysował już też nowy trener, Ireneusz Mamrot.
− Sposób, w jaki przekazuje nam informacje jest bardzo jasny i konkretny, trener zasługuje na same superlatywy. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale naprawdę nie mamy się na razie do czego przyczepić – mówi po pierwszych treningach z nowym szkoleniowcem pomocnik żółto-niebieskich.
Jednocześnie jednak twardo stąpa po ziemi.
− W naszej sytuacji każdy musi się skupić na sobie i na tym, jak my gramy. Jeżeli nie będziemy wykonywali tego, czego trener oczekuje i nie będziemy dawać z siebie stu procent, to przyszedłby Mourinho czy Guardiola, a i tak nic by nie zdziałał. To my wychodzimy na boisko i to my musimy realizować plan – podkreśla Nalepa.
− Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej i tych zmian nie będzie aż tyle. Najlepiej, jakby w ogóle ich nie było i trener Mamrot zostałby tutaj na dłużej – a Arka odbuduje się i będzie szła w górę, mówi piłkarz.
CO DALEJ?
Z kibicami czy bez, z genialnym planem trenera czy bez niego – sytuacja Arki pozostaje nie do pozazdroszczenia. Pozazdrościć można jednak optymizmu w szatni, bo w Gdyni nikt nie przyjmuje do wiadomości, że to Arka jest jednym z głównych kandydatów do spadku.
− Dopóki piłka jest w grze i dopóki wszystko jest możliwe, wszystko może się zakończyć happy endem – dla nas, dla Arki, dla całej Gdyni. To jest tylko, albo aż, sześć punktów. Uważam, że nie jest to tak duża strata, aby nie móc jej odrobić. Zostało jedenaście kolejek – to bardzo dużo. Dlatego uważam, że damy radę, wierzę w tę drużynę – mówi Nalepa.
− Jestem pozytywnie nastawiony. Być może ma na to wpływ głód piłki u każdego z nas. Może z jednej strony dobrze nam to zrobiło i każdy na tym głodzie będzie lepiej wyglądał, lepiej będziemy wyglądać jako drużyna. Ale równie dobrze może być zupełnie na odwrót (śmiech).
− Nasza nadzieja i wiara w to, że będzie dobrze powinny być na wysokim poziomie. Uważam, że damy radę i będzie okej – podsumował zawodnik Arki.
Początek meczu Lechia Gdańsk – Arka Gdynia w niedzielę o godzinie 17:30.