Piłkarze Lechii w najlepszy możliwy sposób rozpoczęli sezon 2020/21. Gdańszczanie pewnie awansowali do 1/16 finału Pucharu Polski. Trzecioligowej Stali Stalowa Wola zaserwowali cztery gole. Mecze z dużo niżej notowanymi rywalami w Pucharze Polski – zwłaszcza na wczesnych etapach – zawsze są pułapkami. Łatwo przeciwnika zlekceważyć i niespodziewanie odpaść (przypadek Wisły Kraków) lub drżeć o awans (jak zdobywca pucharu Cracovia). Ten kazus tym razem nie dotyczy jednak Lechii.
FILA BOHATEREM
Gdańszczanie w Stalowej Woli wyszli w mocnym zestawieniu. W bramce był oczywiście Zlatan Alomerović, ale tak naprawdę jedynym zaskoczeniem było wystawienie na skrzydle Mateusza Sopoćki. Takie zestawienie od początku ruszyło na rywala i bardzo szybko tak naprawdę rozstrzygnęło losy meczu. W roli głównej wystąpił Karol Fila. W 18. minucie asystował mu Rafał Pietrzak, kiedy prawy obrońca otwierał wynik meczu, a po kolejnych pięciu minutach to Fila podawał, a do siatki trafił Łukasz Zwoliński.
Do przerwy było więc 2:0, choć warto odnotować, że oba zespoły miały jeszcze po kilka okazji. Alomerović nie mógł więc zasnąć między słupkami, ale napocić się też nie musiał.
MŁODZI DOSTALI SZANSE
W drugiej połowie Lechia potrzebowała jeszcze mniej czasu, aby znów trafić do siatki. Tym razem po zaledwie siedmiu minutach Fila podał do Macieja Gajosa, a ten podwyższył na 3:0. Piotr Stokowiec zaczął więc wprowadzać rezerwowych. Pojawili się Mateusz Żukowski i Jakub Kałuziński i to właśnie drugi z wymienionych podwyższył na 4:0. Asystował mu Tomasz Makowski. Potem szkoleniowiec dał jeszcze kilkanaście minut Rafałowi Kobryniowi, który zastąpił Filę.
Lechia wykonała 120% normy. Awansowała, zrobiła to w sposób więcej niż przekonujący, a swoje szanse dostali też młodzi rezerwowi. Czy można oczekiwać czegoś więcej? Otóż nie.