To będzie „polski Jamie Vardy”? „Jeśli cokolwiek strzelę, to będę z tego bardzo zadowolony. Nie zachwycam się tym, co mam”

Cztery lata temu grał w Gryfie Wejherowo i strzelał gole Wdzie Świecie. Trzy lata temu w barwach Bałtyku trafiał przeciwko Vinecie Wolin. I nie był wcale najmłodszy, bo miał już 26 lat. Potem zaliczył dwa spadki z I ligi z rzędu, a w CV ma też granie na szóstym poziomie w Anglii i pracę przy zbieraniu warzyw. Ta historia naprawdę nie brzmi, jakby miała skończyć się happy-endem, ale wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie. 29- letni Mateusz Kuzimski trafił w końcu do ekstraklasy. Porozmawialiśmy z nim przed rozpoczęciem rozgrywek. Polski Jamie Vardy – tak chyba trzeba o Tobie powiedzieć. Parę lat temu byłeś w Anglii i Twoja kariera nie wyglądała jakoś szczególnie obiecująco, a teraz jesteś w ekstraklasie. Czy to już jest Twoje „success story”, czy jeszcze patrzysz wyżej?

 
Hmm, ciężko powiedzieć. Na pewno jest to wszystko poparte ciężką pracą. Cieszę się, że ktoś mnie docenił i może dać mi szansę, nawet w najbliższym spotkaniu.

Ty nie byłeś wcale oczywistym transferem z I ligi. Po pierwsze – Chojniczanka spadła. Po drugie – masz jednak już 29 lat. Ale Twoje 15 goli chyba przemówiło do włodarzy Warty Poznań. Byli jeszcze jacyś inni chętni?

Tak, było kilku innych chętnych, miałem też propozycję z innego klubu z ekstraklasy. Większość jednak była z I ligi. Mój transfer nie był prosty, bo miałem wpisaną klauzulę odstępnego i klub, który chciał mnie pozyskać, musiał zapłacić.

Duże to były pieniądze?

Nie była to kwota, którą pierwszy lepszy klub mógłby zapłacić.

Możemy ją zdradzić?

Chyba tak, to było 150 tysięcy złotych. Jak za 29-latka jest to kwota, która dla części klubów była za wysoka.

Posłuchaj całej rozmowy z Mateuszem Kuzimskim:

Ale po takim sezonie chyba warto było ją zapłacić, bo w naprawdę nie najlepszym zespole wybiłeś się bardzo mocno. Czy to był Twój najlepszy czas w karierze?

Myślę, że dało się jeszcze coś więcej wycisnąć, ale na pewno uważam ten sezon za bardzo udany.

W Warcie strzeliłeś gola od razu w debiucie. Jak oceniasz swój występ?

W sumie jestem zadowolony z tego, co udało się osiągnąć na boisku. Wszedłem w momencie, który był dość nieprzyjemny, bo przegrywaliśmy. Dałem drużynie jakąś nadzieję, bo strzeliłem na 2:3. Potem udało się odrobić. Uważam, że to był w miarę udany występ, ale to nie mnie oceniać, a ludziom, którzy są odpowiedzialni za nasze wyniki.

W ekstraklasie zaczynacie z Lechią Gdańsk, czyli klubem Tobie pewnie dobrze znanym, bo długo byłeś związany z Pomorzem. To gdańszczanie będą faworytem.

To na pewno, ale szanse oceniam 50 na 50. To jest pierwszy mecz sezonu, a w nich nigdy nic nie wiadomo.

Jakie macie ambicje jako zespół? Walczycie o utrzymanie, czy liczycie, że uda się wywalczyć wyższe miejsce?

Na pewno będziemy chcieli grać tak, jak trener tego oczekuje. Liczę, że nie staniemy się chłopcami do bicia, a będziemy w stanie postawić się każdej drużynie, z którą zagramy.

Ale wnioskuję z Twojego tonu głosu, że w jakiś sposób kalkulujecie, że spadek jest możliwy.

Nie, na pewno nie zakładamy spadku czy tego, żeby walczyć o utrzymanie. Chcemy grać o jakieś wyższe cele. Co uda nam się ugrać w pierwszym sezonie, to będzie nasze. Liczę, że nie spadniemy, tym bardziej, że nie chciałbym zaliczyć hat-tricka. (śmiech) (Kuzimski w sezonie 2019/20 spadł z I ligi z Chojniczanką, a rok wcześniej z Bytovią – przyp. red.)

A jakie są Twoje ambicje strzeleckie? Masz wyznaczony cel minimum?

(śmiech) Jeśli cokolwiek strzelę, to będę z tego bardzo zadowolony. Jak spojrzymy w przeszłość, to przez ostatnie pięć lat piąłem się w górę. Liczę, że uda mi się coś strzelić.

Było wzruszenie, kiedy uświadomiłeś sobie, że jesteś w ekstraklasie?

Każdy, jak osiągnie swój cel, kiedy jego droga sięga szczytu, może się wzruszyć. Ale ja nie zachwycam się tym, co teraz mam. Swoją poprzeczkę stawiam wyżej, chcę osiągnąć jeszcze coś więcej.

Kiedyś w Jagiellonii wybił się Mateusz Piątkowski. Też był już piłkarzem dojrzałym, a udało mu się wyjechać zagranicę. Patrzysz na taką historię i myślisz sobie, że Ciebie też może to spotkać, czy zakładasz, że jeżeli uda się strzelić ze dwa gole, to i tak będzie już bardzo dużo?

Dwa gole na pewno mnie nie zadowolą, będę chciał więcej. Ciężko powiedzieć, jak potoczy się moja droga. Liczę, że pomogę drużynie w tym sezonie. Jeśli uda mi się osiągnąć jeszcze więcej niż teraz, będę przeszczęśliwy.

Rozmawiał Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj