Pustki wokół stadionu, strugi deszczu i Arkadiusz Milik ponownie poza składem. Pierwszy mecz Napoli przed własną publicznością w sezonie 2020/2021 został opóźniony o trzy godziny przez pozytywny wynik testu na koronawirusa w drużynie Genoi. Jakże jednak warto było na niego zaczekać!
Posłuchaj audycji:
MIASTO DUCHÓW
Niedziela, godzina 14:30. W oddali ukazują nam się mury legendarnego Stadio San Paolo – tego samego, na którym w 1990 roku odbył się półfinał mistrzostw świata Włochy – Argentyna. Przed meczem, grający wówczas dla Napoli Diego Armando Maradona poprosił włoskich kibiców, by wspierali tego dnia Argentynę. „Maradona, Neapol cię kocha, ale Włochy to nasz dom”, głosił jeden z transparentów, który ci przygotowali później na wspomniane spotkanie.
Brak kibiców w klubowych koszulkach na stacji metra Campi Flegrei, nieopodal której położony jest obiekt Napoli, nie powoduje naszego zdziwienia. W końcu trwamy w czasach pandemii, w związku z którą dopiero tydzień temu włoski minister sportu ogłosił, że po długich sześciu miesiącach kibice powrócą na trybuny Serie A – w liczbie zaledwie jednego tysiąca.
Tysiąc kibiców na trybunach stadionu o pojemności 65 tysięcy krzesełek mogłoby pozostać wręcz niezauważonych. Ale w jakiś sposób muszą przecież na niego dotrzeć – my zaś, wśród strug deszczu, nie widzimy żywej duszy.
WIĘCEJ CZASU NA BADANIA
Szybko orientujemy się, co się wydarzyło. Siedemnaście godzin w podróży i lot z nocną przesiadką na Wyspach Brytyjskich powoduje, że umyka nam informacja, której klub nie przekazuje mailowo akredytowanym dziennikarzom – mecz został przesunięty o trzy godziny ze względu na pozytywny wynik testu na koronawirusa w drużynie rywala Napoli, Genoi.
W sobotę, w ramach rutynowej serii badań, pozytywny wynik otrzymał bramkarz drużyny gości, Mattia Perin. W związku z tym cała drużyna musiała przejść dodatkowe testy, a to z kolei poskutkowało zmianą terminu wylotu do Neapolu, który został przełożony z soboty wieczór na niedzielny poranek.
Mecz ostatecznie zostaje przesunięty z godziny 15:00 na 18:00 – i jest to najmniejsza z możliwych niedogodności. Mecz bowiem nadal odbywa się, i to odbywa w pierwotnie przewidzianym dniu.
DESZCZ, TAKŻE GOLI
Ponadto, trzygodzinny poślizg był pierwszą i ostatnią ze złych wiadomości dla sympatyków drużyny z Neapolu. Odczekawszy swoje w pobliskim barze, doceniając w międzyczasie uroki włoskiej kuchni, a także przetrwawszy zawieruchę na trybunie prasowej, która przeszła przez nią na godzinę przed pierwszym gwizdkiem, ostatecznie oglądamy znakomite spotkanie.
Oko cieszy sześć goli – zwłaszcza ten, za pośrednictwem którego na listę strzelców wpisał się w 46. minucie Piotr Zieliński. Cieszy także ekspresyjność włoskich dziennikarzy, których sposób bycia i zaangażowanie w przebieg meczu nie różni się ani trochę od garstki tysiąca szczęśliwców, którzy zasiedli w niedzielny wieczór na trybunach Stadio San Paolo.
I tylko żal Lorenzo Insigne, który przez uraz mięśniowy musiał opuścić plac gry już w 23. minucie i może wypaść na najbliższych kilka tygodni z gry zarówno dla Napoli, jak i w najbliższych spotkaniach reprezentacji Włoch w ramach Ligi Narodów – w tym również z meczu z Polską, który 11 października odbędzie się na Stadionie Energa Gdańsk.
Na aktualności ze świata piłki zapraszamy w każdą niedzielę po godz. 17:00 w magazynie „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.