Mikołajki w słabym stylu. Arka z Radomiakiem wymęczyły się na boisku i kibiców przed telewizorami

Dwóch rewolwerowców patrzy sobie głęboko w oczy, jest samo południe, pod mają nogami piach, na niebie jest pełne słońce, zaraz rozpocznie się pojedynek. Wszyscy znamy ten motyw z westernów. Prawie dokładnie tak wyglądało spotkanie Arki z Radomiakiem. Jednak jak mawiał klasyk – prawie zrobiło sporą różnicę. Zamiast strzelaniny był bezbramkowy remis.
Zamiast dwóch rewolwerowców z pełnymi magazynkami były dwa zespoły, które miały problemy z konstruowaniem akcji, choć trzeba zaznaczyć, że Arka w tym elemencie radziła sobie jednak wyraźnie lepiej. Nie było to też samo południe, a jednak nieco później, słońca również jak na lekarstwo. Piach pod nogami się zgadza – murawa przypominała kartoflisko.

Zaczęło się obiecująco, bo już w pierwszej minucie po strzale Łabojki piłka trafiła w poprzeczkę. Sporą rolę odegrał przypadek. Uderzenie było kiepskie, ale po rykoszecie mogło zaskoczyć bramkarza. Szczęścia jednak zabrakło. Później było niestety dużo gorzej. Do przerwy obie drużyny męczyły się na boisku i kibiców przed telewizorami. Arka była ciut lepsza, ale nie był to wielki wyczyn, Radomiak był po prostu słaby.

ZMARNOWANE SYTUACJE

Na drugą połowę nie wyszli już Siemaszko i Łabojko, a pojawili się podstawowi zazwyczaj Letniowski i Młyński. Przewaga Arki się powiększyła, ale magazynek był pusty. Deja zmarnował dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego Drewniaka, a mógł i powinien tuż po przerwie dać gdynianom prowadzenie. Świetne okazje zniweczyli też Jankowski, który po wrzutce oddał wyjątkowo niemrawy strzał, a później też Wolsztyński, który w sytuacji sam na sam chciał minąć bramkarza. Ten trącił jednak piłkę i gospodarze wyszli z tej sytuacji cało.

Kajzer w bramce Arki w tym czasie marznął. Pracy nie miał, był raczej widzem, ale w końcówce okazał się kluczowym zawodnikiem. W doliczonym czasie Radomiak niespodziewanie ruszył z jedną akcją, wykreował pozycję w polu karnym, ale bramkarz Arki spisał się doskonale i utrzymał remis.

Arka była nieco lepsza, stworzyła sytuacje, pokazała większą kulturę gry. Znów zabrakło jednak skuteczności. Ostatnio gdynianie skromnie pokonali Koronę Kielce, choć mogli nastrzelać sporo bramek. Tym razem również mieli swoje szanse, ale nie trafili ani razu. Z bezbramkowego remisu zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być piłkarze z Radomia.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj