Nie ma takich tarapatów, z których nie potrafiliby wyjść siatkarze Trefla. Gdańszczanie z PGE Skrą długo sobie po prostu nie radzili, ale kiedy już ruszyli, byli nie do zatrzymania. Gdańskie Lwy wygrały 3:1 i kontynuują przygodę z Pucharem Polski. W połowie marca czeka ich wycieczka do Krakowa na turniej finałowy. Nic nie układało się siatkarzom Trefla na początku spotkania z PGE Skrą. Do udanych można zaliczyć tylko jeden moment, wtedy gdańszczanie mieli serię 5:1. Problem w tym, że zaczęła się ona od 10:15, pozwoliła wyjść na 15:16. Odpowiedzią była zagrywka Milada Ebadipoura. Dwukrotnie ustrzelił Mariusza Wlazłego, raz Macieja Olenderka. Chwilę po lepszym momencie Trefla i zminimalizowaniu strat, gdańszczanie przegrywali już 15:20. Gospodarze tej zaliczki roztrwonić już nie zamierzali. Wygrali 25:19 i trzeba zaznaczyć, że było to zwycięstwo absolutnie zasłużone, PGE Skra dominowała na parkiecie.
URBANOWICZ ZROBIŁ RÓŻNICĘ
Podobnie było w drugim secie i największy problem polegał na tym, że nie było widać pozytywnych przesłanek w grze Trefla. Czegoś, co dawałoby ziarenko nadziei na odrobienie strat. Tym ziarenkiem niespodziewanie okazał się Karol Urbanowicz. Zaskoczył zagrywką nie tylko rywali, ale też swoich kolegów z zespołu, bo na twarzy Bartłomieja Lipińskiego rysowało się wyraźnie zdziwienie po kolejnych bombach Urbanowicza. Trefl ruszył, a jak już Trefl rusza, to pełną parą. Z 12:16 gdańszczanie wyszli na 17:16, a niedługo potem prowadzili już 19:17. Droga do wygrania seta była otwarta, Trefl zwyciężył 25:20.
Wyrównaną grę bez przestojów z obu stron zobaczyliśmy w trzeciej partii. To było budujące, bo emocje w obu drużynach udowadniały, że i jednym, i drugim zależy na awansie do półfinału Pucharu Polski. Decydująca okazała się sama końcówka, a konkretnie od stanu 20:20. Dwa punktowe dublety przerwane jednym punktem straconym dały Treflowi prowadzenie 24:22. Ostatni punkt należał do Mariusza Wlazłego, który dopełnił formalności.
CZYSTE EMOCJE
Czwarty set to już czyste emocje. Maciej Olenderek biegający do rezerwowych, by po udanych punktach przybijać im piątki. W pierwszym secie gdańszczanom nie wychodziło nic, w czwartym udawało im się wszystko. Nawet jeżeli ataki nie były perfekcyjne, piłka na tyle szczęśliwie lądowała, że punkty zdobywali goście. Trzeba też jednak docenić postawę gospodarzy, bo choć ewidentnie w lepszym momencie był Trefl, to bełchatowianie robili, co mogli i próbowali trzymać wynik. Ale momentami sami zawodnicy Trefla chyba nie wiedzieli, co się dzieje, kiedy w niesamowitych sytuacjach blokowali rywali, czy trafiali potężne ataki. PGE Skra nie odpuszczała do samego końca, ale na tak dysponowanych rywali nie miała po prostu sposobu. Trefl wygrał 25:20, cały mecz 3:1 i zameldował się w półfinale Pucharu Polski.