Arka czy Chojniczanka, a może obie? Snujemy plany i sprawdzamy szanse „naszych” na sukces w Pucharze Polski

Arka Gdynia i Chojniczanka są ostatnimi reprezentantami Pomorza w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Żadna z tych drużyn nie stoi na straconej pozycji w swojej parze ćwierćfinałowej, jednak tylko gdynianie uchodzą za faworyta.

Było mroźne popołudnie, kiedy Michał Marcjanik dokładał stopę, dając Arce gola na 2:1 przeciwko Górnikowi Łęczna i awans do ćwierćfinału PP. Rzecz działa się w Gdyni na przekór domysłom wszystkich obserwatorów, wieszczących dogrywkę i  długą serię karnych. – To był mój najładniejszy gol w karierze, choć przyznam, że nie do końca mierzyłem precyzyjnie – wspominał strzał w okienko dający bramkę na 2:1 Michał Marcjanik. Wracający przed laty z nieudanego wojażu do Włoch piłkarz, ponownie zakotwiczył w Gdyni, tym razem jednak z motywacją pozostania tu na dłużej i przypomnienia sobie dobrych czasów i miłych emocji. Jedną z nich było uniesienie trofeum w PP w roku 2017, z drużyną ze składem którego już w Gdyni nie ma. Jest za to Marcjanik – nowy, być może odmieniony, a już na pewno z opaską kapitańską, mającą dowodzić jego znaczeniu i pozycji w drużynie.

CHOJNA SPRAWIŁA SENSACJĘ

Karne były za to w poprzedniej rundzie w Lubinie, gdzie (o ironio, karnie) pojechała Chojniczanka na mecz z Zagłębiem. Grałaby u siebie, lecz zimowe kilkudziesięciocentymetrowe zaspy i remont nawierzchni storpedowały możliwość ugoszczenia ekstraklasowicza u siebie. – Biednemu to zawsze wiatr w oczy wieje – mówił nam wówczas w przeddzień wyjazdu do Lubina trener II-ligowca Adam Nocoń. Jego podopieczni, by móc pokopać trochę piłkę, musieli organizować rozruch pod balonem w Toruniu na sztucznej nawierzchni. Na tę normalną nie było wówczas szans, bo i gdzie, skoro Polska zasypana była śniegiem. 

Natura okazała się jednak łaskawsza niż prognozy i w kilkanaście dni później po śniegu nie ma już śladu, są jednak skutki wsiąkania tego, co ów natura zdążyła roztopić. Zwracał na to uwagę Dariusz Marzec, zastanawiając się, co spotka jegog zespół w Niepołomicach. – Nie wiemy co będzie na Puszczy. Ich boisko jest specyficzne, przeważnie wymiary wszędzie są takie same, a tam boisko jest trochę krótsze i nie wiem czy nie węższe. Tym samym łatwiejsze do obrony, gorsze za to do atakowania. Jaki więc będzie stan murawy? Nie wiemy, jest zbyt wiele niewiadomych, żeby powiedzieć jak ta gra będzie wyglądała przy dzisiejszym stanie nawierzchni na większości obiektów – uczulał trener. Jego przygoda w Arce trwa na razie krótko, bo od drugiej połowy grudnia, ale już jest burzliwa. Za kadencji Marca pożenano się z kilkoma piłkarzami, zapowiedziano zmianę stylu gry i zaczęto występować z trzema tylko obrońcami. Szkoleniowiec planuje zresztą wprowadzić kilka kolejnych roszad po ostatnim meczu z GKS-em. – Coś zrobimy inaczej, bo nie wszystko nam „grało” tak, jak byśmy chcieli. Wszyscy musimy się szanować, być przygotowani na to że dziś gra jeden, jutro drugi. Wówczas wiem, że zespół podoła celowi postawionemu przed nim – zapowiedział Marzec.

POSPOLITE RUSZENIE

Arka będzie faworytem meczu z Puszczą, bo wygrała z nią w lidze w sierpniu 3:2, a w dodatku lepiej spisuje się na przestrzeni jesieni i ma wyższą lokatę w tabeli. O teoretycznej przewadze nad Cracovią nie może mówić Chojniczanka, choć i za nią świadczy kilka mocnych argumentów. Po pierwsze to, że już odprawiła z kwitkiem rywala z elity, w dodatku było to Zagłębie Lubin na swoim terenie, które przecież przed momentem zdołało wcisnąć „Pasom” cztery gole. Po drugie rywal złapał wyraźną zadyszkę, a jego trener niecały miesiąc temu podał się do dymisji, która jednak została po kilku dniach wycofana. I wreszcie po trzecie – na sukces Chojniczanki pracowało na murawie nie jedenastu, a kilkudziesięciu ludzi. I to zupełnie bez cienia przesady – od aktywności ludzi dobrej woli zależało bowiem czy murawa stadionu zostanie odśnieżona i prawidłowo przygotowana do pucharowej kampanii. Za szufle wzięli się mieszkańcy, o klubie zrobiło się głośno za sprawą obywatelskiej uczynności, teraz całości powinna dopełnić dobra gra drużyny.

NA KOGO LICZYĆ

No dobrze, ale w kim pokładać nadzieje stricte sportowe? Chojniczanka powinna opierać się na grze i doświadczeniu Tomasza Mikołajczaka. W tej edycji pucharu dał już awans przeciwko Olimpii Elbląg (1:0) i Garbarni Kraków (1:3), kiedy trafił w dogrywce. Ponadto podwójnie zmotywowany powinien być Szymon Skrzypczak, który jesienią przybył do „Chojny”, zdobył już osiem goli w tym sezonie, a dodatkowo miał już okazję… odpaść w tym sezonie z Pucharu Polski w barwach reprezentowanej przez niego jeszcze w sierpniu Odry Opole. Od ekipy Skrzypczaka lepszy był wówczas Lech Poznań, na którym – kto wie – może 31-letni napastnik weźmie rewanż. 

Na kogo powinna liczyć Arka? Na zespół, nie indywidualności. Bo choć to Marcjanik przyłożył jak wirtuoz, to jednak filozofia trenera Marca skłania się bardziej ku budowaniu jedności wspólnoty, aniżeli kultu jednostki. Powiedział to zresztą w pierwszym dniu swojej pracy, wskazując że Arka już teraz ma piłkarzy ekstraklasowych, ale by mogli oni w niej zagrać, muszą zafunkcjonować jako zespół. A jeśli już musi paść jakieś nazwisko, to niech to będzie Daniel Kajzer. Czy wystąpi w bramce w Niepołomicach? Być może nie, ale trudno byłoby mu nie zaufać po robinsonadach jakie wykonywał przeciwko jastrzębianom w lidze.

NASŁUCHIWAĆ RADIA

Na koniec zaproszenie przed odbiorniki. Udane występu obu ekip zmotywowały nas do przemierzenia Polski w celu unaocznienia tych wydarzeń. Będziemy w Niepołomicach relacjonować w popołudniowych pasmach to, co dzieje się na stadionie, będziemy także w Chojnicach dzień później.  Powinno nas być „widać” w mediach społecznościowych Radia Gdańsk, może więc uda się przekazać to, czego kibice nie mogą doświadczać podczas pandemicznych ograniczeń. 

Puszcza Niepołomice – Arka Gdynia, wtorek godz. 17:30

Chojniczanka – Cracovia, środa godz. 17:30

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj