Gdyby ktoś przed rokiem powiedział, że Arka z Anwilem zagrają o 13. miejsce w lidze, nikt by nie uwierzył. Gdyby dodał, że w charakterze trenera włocławian do Gdyni przyjedzie Przemysław Frasunkiewicz, popukałby się w głowę. Gdybanie zamieniło się w rzeczywistość, koszykarski krajobraz zmienił się nie do poznania, a niegdysiejsi rywale z polskiego topu, popadli w ligową przeciętność.
Niemniej był to niezwykle prestiżowy pojedynek, choć warto pamiętać, że absolutnie o nic. Oba zespoły utrzymały się w Ekstraklasie, oba w stylu o którym zechcą jak najszybciej zapomnieć, budując nową tożsamość. W każdym razie przyjazd Przemysława Frasunkiewicza do hali w której święcił tryumfy po raz pierwszy od 3-miesięcy, od kiedy zrezygnował z bycia trenerem Arki jest wydarzeniem przy którym warto było się pochylić.
Na ławce, którą przez blisko 5 lat zajmował trener Frasunkiewicz siedzi teraz jego wychowanek – Piotr Blechacz. On także niezwykle motywował się na spotkanie ze swoim niedawnym przełożonym, mimo że najprawdopodobniej nie będzie trenerem Asseco w kolejnym sezonie. Niezwykle wyrównane widowisko stało się znakomitym przeglądem zdolnej polskiej młodzieży. Po stronie Anwilu imponował 19-letni Wojciech Tomaszewski, który zdobył 10 punktów, a w Arce dobre wrażenie sprawiali Marcin Kowalczyk i Mateusz Kaszowski – łącznie 21 punktów. Ale to nie ich występy były najbardziej symboliczne, a debiutantów z Gdyni: Olafa Perzanowskiego i Szymona Nowickiego. Pierwszy zdobył 4-punkty, dla drugiego, dopiero 16-letniego, wydarzeniem było już samo wyjście na parkiet przeciwko tak uznanej firmie.
SPEKTAKL OD WETERANÓW DLA MŁODYCH
A że młodzi muszą mieć z kogo czerpać, o wrażenia czysto koszykarskie zadbali ci, którzy przez lata stanowili o sile polskiego basketu. Wciąż czujący radość do koszykówki Filip Dylewicz zdobył 18-punktów, a Krzysztof Szubarga fragmentami trafiał imponujące trójki jak za najlepszych lat (łącznie 11-punktów). Po drugiej stronie parkietu biegał jednak inny weteran, Przemysław Zamojski, którego 15-oczek i niezwykle ważna trójka w końcówce, pomogły wypracować niewielką przewagę, „dowiezioną” do ostatniej syreny.
Trener Przemysław Frsunkiewicz wrócił więc do Gdyni i zwyciężył, choć zapewne nie będzie ze swoich podopiecznych zadowolony. Zagrali podobnie jak przez większość sezonu: bez błysku, bez chęci dominacji i zwyciężyli mało przekonująco. A Arka? Ta trenera Blechacza na pewno przetrwała trudne momenty, wygrała kluczowe dla siebie spotkanie w Dąbrowie Górniczej i utrzymała się w lidze mimo szeregu niesprzyjających okoliczności. Na lepsze czasy przyjdzie tak we Włocławku, jak i Gdyni poczekać przynajmniej do przyszłego sezonu.
Asseco Arka Gdynia – Anwil Włocławek 80:84 (13:19, 18:11, 23:27, 26:27).
Punkty:
Asseco Arka Gdynia: Filip Dylewicz 18, Mateusz Kaszowski 16, Marcin Kowalczyk 11, Krzysztof Szubarga 11, Jakub Kobel 7, Karlo Vragovic 5, Mikołaj Witliński 5, Olaf Perzanowski 4, Szymon Nowicki 3, Igor Wadowski 0.
Anwil Włocławek: Kyndall Dykes 20, Przemysław Zamojski 15, Ivica Radic 14, Wojciech Tomaszewski 12, James Washington 11, Curtis Jerrells 8, Artur Mielczarek 4, Rafał Komenda 0, Damian Janiak 0.
Paweł Kątnik