W sobotę 20 marca 2021 roku w studiu telewizyjnym w Łodzi odbyła się gala KSW 59: Fight Code. W co-main evencie mieliśmy okazję zobaczyć Sebastiana Przybysza z Gdańska, który stanął przed szansą odebrania tytułu mistrza KSW w wadze koguciej Antunowi Raciciowi. Gdańszczanin sprostał wyzwaniu i po fenomenalnym pięciorundowym boju został ogłoszony nowym mistrzem.
Wielu ekspertów nie dawało najmniejszych szans Sebastianowi. Za ewentualnym zwycięstwem Chorwata przemawiał fakt, że jest dużo bardziej doświadczony oraz niepokonany, odkąd dołączył do KSW. Pokonywał najlepszych polskich zawodników w kategorii koguciej: Damiana Stasiaka, Pawła Polityło, a nawet samego Sebastiana Przybysza przed dwoma laty.
Gdańszczanin wyciągnął wnioski z ostatniego pojedynku i doskonale dostosował się do bardzo niewygodnego stylu walki, do którego przyzwyczaił nas Antun Racić. Uderzenia Polaka były minimalnie celniejsze, a w ostatniej rundzie postanowił zaryzykować i obalić Chorwata, zaznaczając swoją przewagę w parterze, co zadecydowało o tym, że sędziowie jednogłośnie wskazali na jego wygraną, ogłaszając go przy tym nowym mistrzem KSW w wadze koguciej. Fani KSW określają ten pojedynek mianem najlepszej walki w polskim MMA w tym roku i jak najbardziej mają ku temu powody.
WYRÓWNANA WALKA KRYSTIANA KASZUBOWSKIEGO
Sebastian Przybysz nie był jedynym reprezentantem Trójmiasta podczas sobotniej gali. W oktagonie mieliśmy również okazję zobaczyć Krystiana Kaszubowskiego z Gdyni, który zmierzył się z Michałem Pietrzakiem. Walka miała nieoficjalnie na celu wyłonienie pretendenta do tytułu mistrza KSW w wadze półśredniej, w której króluje fenomenalny Roberto Soldić. Sam pojedynek nie porwał, zawodnicy walczyli bardzo zachowawczo i widać było, że jeden darzy drugiego szacunkiem. W bezpośrednich wymianach mogłoby się wydawać, że nieznacznie lepszy był Kaszubowski, jednak w trzeciej rundzie Michał Pietrzak zdecydował się na sprowadzenie walki do parteru, co zrobił z powodzeniem. Kaszubowski przegrał decyzją sędziów, którzy nie byli jednak jednomyślni. Jeden z punktowych wskazał na zwycięstwo zawodnika z Gdyni, jednak pozostałych dwóch punktowało na korzyść Pietrzaka.
ZAWÓD W WALCE WIECZORU
Do nietypowej sytuacji doszło przed samą galą. Godzinę przed rozpoczęciem wydarzenia federacja KSW poinformowała za pomocą social mediów o ostrym zapaleniu wyrostka robaczkowego u jednego z bohaterów walki. Senegalski „Bombardier” miał skrzyżować rękawice z Mariuszem Pudzianowskim, jednak musiał być natychmiast hospitalizowany. Władze KSW były zmuszone znaleźć przeciwnika dla byłego strongmana na kilka godzin przed walką. Trafiło na lokalnego judokę – Nikole Milanovicia z Serbii, który od kilkunastu lat mieszka i trenuje w Łodzi. Zawodnik nigdy wcześniej jednak nie walczył w formule MMA, a zbliżony do Pudzianowskiego był jedynie gabarytowo. Pudzian bez problemu rozprawił się z niedoświadczonym Srebrem w niewiele ponad minutę. Wygrana jednak nie satysfakcjonowała Polaka, który nie krył rozczarowania brakiem pojedynku z „Bombardierem”.
POSŁUCHAJ:
Jakub Krysiewicz, „Sport na antenie”