Łukasz Zjawiński został nowym napastnikiem Lechii. Dwudziestolatek, który w poprzednim sezonie zdobył jedną bramkę, podpisał dwuletnią umowę. To ruch transferowy, który trudno jest zrozumieć i logicznie wytłumaczyć. Zjawiński w poprzednim sezonie grał w Stali Mielec. W ekstraklasie miał czas i miejsce na to, żeby pokazać, co umie. Dziesięć razy wychodził w pierwszej „11”, łącznie rozegrał 24 mecze, a na boisku spędził 910 minut. Nie można powiedzieć, że był w jakikolwiek sposób podstawowym graczem, ale jednak sporo szans dostał.
Jest napastnikiem, trzeba go rozliczać z goli. Dorobek jednak jest fatalny. W całym sezonie zdobył jedną bramkę. Tym samym powtórzył swój wynik z rozgrywek 2019/20, ale wtedy grał dwa poziomy niżej – w drugoligowej Stali Stalowa Wola. Jeszcze rok wcześniej w trzecioligowych rezerwach Legii Warszawa trafił czterokrotnie.
MŁODSZY I SKUTECZNIEJSZY KONKURENT
Porównajmy te dokonania z liczbami Kacpra Sezonienki. Ten za sobą ma dopiero jeden sezon w seniorskiej piłce, poprzedni rok spędził w drugoligowej Bytovii. Rozegrał 32 mecze (19 w pierwszym składzie), łącznie 1900 ligowych minut i strzelił pięć goli. Bilans też na kolana nie rzuca, ale jednak jest wyraźnie lepszy. W dodatku Sezonienko urodził się dwa lata później, co przy tym porównaniu jest atutem.
O transfer Zjawińskiego zapytany został trener Piotr Stokowiec na konferencji przed meczem z Wisłą Płock.
– To młody zawodnik, a my wielokrotnie pokazaliśmy, że potrafimy wprowadzać takich piłkarzy i ich budować. Łukasz to przyszłościowy transfer, mniej na tu i teraz. Współpracujemy z działem skautingu, który go zaproponował. Chcemy zobaczyć, na co tego piłkarza stać – tak ten transfer tłumaczył szkoleniowiec biało-zielonych.
CZTERECH DO GRY
Trudno jednak sobie wyobrazić, by jednocześnie do pierwszego zespołu mogło być wprowadzanych dwóch młodych napastników. Zwłaszcza, że o miejsce w podstawowym składzie walczą Łukasz Zwoliński i Flavio Paixao.
Młody będzie więc dopiero trzecim w kolejce. Czwartego czeka albo permanentna gra w rezerwach, albo wypożyczenie. Czy kadra Lechii zyska na ściągnięciu Zjawińskiego i wypożyczeniu Sezonienki? Trudno doszukiwać się w takim scenariuszu wzrostu jakości. A gra w rezerwach nie posłuży ani jednemu, ani drugiemu, bo obaj powinni już występować na szczeblu centralnym.
Nie znajdujemy argumentów za sprowadzeniem Zjawińskiego, wiele nie powiedział też o tym transferze Piotr Stokowiec. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że ten ruch był po prostu niepotrzebny.