Lechia podejmie Cracovię w 4. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Oba zespoły znane są z gry opartej na skrzydłach. „Pasy” żartobliwie przez kibiców innych drużyn określane były nawet „Dośrodkovią”. Lechia jednak w tym sezonie się zmienia i wcale nie musi bazować na grze bokami, choć ma tam ogromne atuty. Skrzydła to bardzo ważne elementy w taktyce Piotra Stokowca. To na boczne strefy kładziony jest największy ciężar odpowiedzialności za kreowanie gry ofensywnej. Wynika to również z tego, że środek pola w zespole biało-zielonych złożony jest z graczy, których trudno określić wirtuozami kreacji, a bliżej im do w dobrym wydaniu żołnierzy, a w gorszym – rzemieślników.
Nie ma wątpliwości, że w czołówce najlepszych biało-zielonych w tym sezonie są obaj skrzydłowi. Joseph Ceesay potwierdza to, co momentami pokazywał już wiosną, a Ilkay Durmus przedstawił się świetnie, a wygląda na to, że jego forma jeszcze rośnie. Na boisku czuje się coraz pewniej, potrafi doskonale dośrodkować, a w magazynku jest jeszcze drybling i mocne przyspieszenie na kilku metrach. Ci dwaj skrzydłowi będą w tym sezonie stanowić o sile Lechii.
POSZUKIWANIA „KILLER PASSÓW”
Jednak już poprzedni mecz pokazał, że nie samymi bokami Lechia żyje. Jarosław Kubicki potrafił świetnie obsłużyć Ceesay’a prostopadłym podaniem przez środek, po którym gdańszczanie wywalczyli rzut karny. Takie zagrania nie są codziennością, ale tym sezonie zaczynają się pojawiać.
– Mamy określony sposób gry, kilka wariantów i jest miejsce na kreatywność. Chcemy grać między liniami, chociaż wiąże się to z ryzykiem. Niebezpieczne są dla nas momenty, w których tracimy w ten sposób piłkę, ale organizacja może się podobać. Jeżeli dodamy do tego jeszcze więcej jakości, podań finalizujących, które ostatnio określamy jako „killer passy”, to przyniesie efekty. Do tego będziemy dążyć, ale chcemy też grać bocznymi sektorami, aby wprowadzić zmienność, żeby było to trudne do zatrzymania. Musimy się też dobrze zabezpieczać, ćwiczymy zabezpieczanie ataku i musimy na to uważać – tłumaczył na konferencji przedmeczowej trener Piotr Stokowiec.
TERRAZZINO BEZ DUŻYCH ZALEGŁOŚCI
W tej taktyce istotni będą wykonawcy w środku boiska. Tutaj także pojawiła się dla kibiców dobra wiadomość, bo sprowadzony niedawno Marco Terrazzino powinien wkrótce być gotowy do gry. – Jest szansa, że znajdzie się w dwudziestce meczowej już na najbliższe spotkanie. Nie jesteśmy jeszcze w stanie do końca ocenić jego dyspozycji, bo trenuje z nami zaledwie od kilku dni. Chcemy wprowadzać go mądrze i nie narazić go na kontuzje. Ze wstępnych testów jakie robiliśmy wynika, że jakichś wielkich zaległości nie ma – zdradził Stokowiec
Terrazzino zrobił też duże wrażenie na kolegach z zespołu. – Od razu widać, że to kozak – mówił nam Jan Biegański, który komplementował też Ceesay’a. – Powiedziałem mu, że nie wyobrażam sobie, żeby za kilka lat nie grał np. w lidze włoskiej – mówił młody środkowy pomocnik, który był gościem Znajomych Ze Słyszenia.
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z JANEM BIEGAŃSKIM:
W Lechii na pewno jest więcej jakości niż w zeszłym sezonie. Durmus dużo lepiej radzi sobie w Polsce niż robił to Kenny Saief. Stwarza większe zagrożenie, ale na konkrety trzeba jeszcze poczekać. W przypadku wypożyczonego z Anderlechtu pomocnika czasu zabrakło. Ten o liczby walczy już gdzieś indziej. Na kolejne dobre dogrania Durmusa liczył będzie z kolei Łukasz Zwoliński, który na razie skuteczność ma bardzo słabą. Do sytuacji dochodzi, to trzeba pochwalić, ale wykończenie zdecydowanie do poprawy.
Pierwsza okazja już w sobotę, Lechia o 17:30 zagra z Cracovią.