Miesiąc miodowy w Lechii trwa w najlepsze. Tomasz Kaczmarek zamienia w złoto niemal wszystko, czego dotknie. Z nudnego, męczącego zespołu zrobił ciekawą, dobrze funkcjonującą maszynę. Oczywiście, to pierwsze wrażenie i prawdziwa weryfikacja dopiero przyjdzie, ale na razie wszystko wygląda fenomenalnie. Potwierdzeniem jest pozycja w tabeli i dorobek punktowy. Na tym etapie rozgrywek gdańszczanie ostatnio tak dobrze wypadali jeszcze za czasów Piotra Nowaka. Biało-zielony fotel lidera ekstraklasy – tego dawno nie było. W miniony weekend gdańszczanie przez chwilę na nim usiedli. Po pokonaniu Bruk-Betu Termaliki Nieciecza awansowali na pierwsze miejsce i w niedzielę mogli trzymać kciuki za Legię. Warszawianie jednak przegrali z Lechem Poznań i to „Kolejorz” wrócił na szczyt tabeli. Lechia cały czas będzie goniła, ale jej dorobek i tak trzeba docenić.
Nawet za czasów Piotra Stokowca w historycznym sezonie gdańszczanie nie byli w tak dobrej sytuacji po 11 kolejkach. Wtedy, w rozgrywkach 18/19, zgromadzili 21 punktów, dokładnie tyle samo, ile Legia Warszawa. Złożyło się na to 6 zwycięstw, 3 remisy i dwie porażki.
TAK DOBRZE STARTOWAŁ NOWAK
Ostatnio tak dobrze wystartowali za czasów Piotra Nowaka. Pamiętny sezon, wspominany często z sentymentem, ale jednak też ostatecznie niezwykle rozczarowujący, biało-zieloni rozpoczęli od siedmiu zwycięstw, remisu i trzech porażek. To dało 22 punkty i drugie miejsce. Lepsze o jedno oczko były Jagiellonia Białystok i Bruk-Bet Termalika Nieciecza.
Sezon 2016/17:
22 punkty, 7-1-3, 2. miejsce, bramki: 16-13
Sezon 2017/18:
12 punktów, 3-4-4, 12. miejsce, bramki: 15-15
Sezon 2018/19:
21 punktów, 6-3-2, 1. miejsce, bramki: 12-5
Sezon 2019/20:
19 punktów, 5-4-2, 3. miejsce, bramki: 14-10
Sezon 2020/21:
16 punktów, 5-1-5, 7. miejsce, bramki: 17-16
Sezon 2021/22:
22 punkty, 6-4-1, 2. miejsce, bramki: 20-9 Pozycja w tabeli i perspektywa przejęcia fotelu lidera są ekscytujące dla kibiców, ale Tomasz Kaczmarek sprawę bagatelizuje. – Dla mnie te wszystkie tematy „tabelarne” są całkowicie bez sensu, ja nie przykładam do tego żadnej wagi – mówił po meczu z Bruk-Betem Termalicą. – Jedyna tabela, która w piłce się liczy, to ta na koniec sezonu. Teraz ważne są praca i droga. Jedyne na co my, jako sztab i zespół, mamy wpływ, to nasza forma. To, żeby rozwijać się z meczu na mecz – tłumaczył szkoleniowiec biało-zielonych.
Zespół pod jego wodzą cały czas jest niepokonany, ale ma też mankamenty w grze. Szkoleniowiec widział je nawet w spotkaniu, w którym jego podopieczni rywala całkowicie zdominowali. – Cały czas możemy grać lepiej, jesteśmy na początku naszej drogi. Jedyne, co mnie interesuje, to to, żeby dobrze przygotować się do następnego meczu. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem i dalej pracować – tonował nastroje Kaczmarek.
ZA KADENCJI TOMASZA KACZMARKA DUŻO GRA KACPER SEZONIENKO. POSŁUCHAJ ROZMOWY Z MŁODYM NAPASTNIKIEM:
Nie można jednak nie zauważyć tego, że jego drużyna bardzo dobrze prezentuje się w ofensywie. W ostatnich latach bolączką Lechii często był minimalizm. Zespołowi Kaczmarka trudno to jednak zarzucić.
Tylko w meczu z Piastem Gliwice biało-zieloni nie byli w stanie zdobyć więcej niż jednego gola. Trzeba też jednak oddać im, że próbowali, bo oddali sześć celnych uderzeń na bramkę Frantiska Placha. W pozostałych spotkaniach strzelali już więcej. Po dwa gole przyjęły Wisła Kraków i Bruk-Bet Termalica, po trzy Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa, a cztery „sztuki” otrzymał Górnik Łęczna.
FENOMENALNE EFEKTY
Kaczmarek w lidze poprowadził Lechię w pięciu meczach, biało-zieloni zdobyli w nich 12 goli. Wcześniej w tym sezonie pod wodzą Piotra Stokowca w sześciu meczach do siatki trafili ośmiokrotnie. Różnica jest wyraźna i choć poważnych wniosków z tego wyciągać nie można, bo jednak próbka jest zbyt mała, to tendencja jest na pewno pozytywna. I widać to również w porównaniu do poprzednich sezonów. Gdańszczanie są bardziej skuteczni niż za czasów Piotra Nowaka (4 gole więcej), strzelają też zdecydowanie więcej niż w historycznym sezonie 18/19 (8 bramek różnicy!). W ostatnich sześciu sezonach nigdy nie byli aż tak bramkostrzelni.
Tomasz Kaczmarek jak sam mówi jest na początku drogi. Korzysta jeszcze w dużej mierze z pracy Piotra Stokowca i efektu świeżości, ale nie można mu też odmówić jego własnych zasług. Odblokował zespół, dotarł do piłkarzy, wprowadza swoje pomysły. Efekty są jak na razie fenomenalne.