Ryszard Tarasiewicz od trzech tygodni prowadzi Arkę. Początek ma niezły, wygrał trzy z czterech meczów, ale oszałamiającego wrażenia jego zespół nie robi. Jakim jest trenerem, co wpaja piłkarzom i kto może od niego czerpać najwięcej? Między innymi o to zapytaliśmy byłego podopiecznego Tarasiewicza Tadeusza Sochę. Skaut Stali Rzeszów, w przeszłości obrońca m.in. Śląska Wrocław i Arki zna szkoleniowca doskonale i opowiedział nam o nim w cyklu Znajomi Ze Słyszenia. Socha Tarasiewicza poznał na początku swojej kariery. To właśnie ten szkoleniowiec wprowadzał go do seniorskiego zespołu Śląska. Grał pod jego wodzą i w II lidze, i już w ekstraklasie. – Trener Tarasiewicz to taki mój piłkarski ojciec, bardzo dobrze go wspominam. Był bardzo pewny siebie i tę pewność przekazywał piłkarzom – mówi nam Socha. – Jego pewność siebie w nas biła, my to czuliśmy i wiedzieliśmy, że on ją daje także szatni. Ja czułem, że to, co mówi, jest prawdą. Czasami zdarzało się, że trenerzy pokazywali coś na rzutniku, a ja wiedziałem, że jest inaczej. Kiedy trener Tarasiewicz coś mówił, wierzyłem w to i wiedziałem, że mogę z tego korzystać – tłumaczy piłkarz, który w Polsce zdobył wszystkie możliwe trofea.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY Z TADEUSZEM SOCHĄ:
Wyrażenie „pewność siebie” Socha odmienia przez wszystkie przypadki, opowiadając o Tarasiewiczu. Tej pewności potrzebował jako niedoświadczony, debiutujący w ekstraklasie zawodnik. – To było dla mnie, jako młodego chłopaka, istotne. Dzięki niemu zaistniałem w piłce, ponieważ dał mi swobodę i możliwość rozwoju. Jeżeli młodzi w Arce będą przy nim dostawali szanse, to na pewno zrobią krok do przodu i się rozwiną – zapewnia Socha. – Czułem, że jeżeli wpuszcza mnie na boisko, to ufa mi i chce, żebym to ja decydował. To nie jest trener, który zza linii podpowiada, co masz robić w każdej sytuacji. Daje możliwość podejmowania i grania tak, jak uważasz i chcesz. Pewne zasady i pomysł daje, ale to zawodnik ma brać odpowiedzialność – dodaje.
POSŁUCHAJ ANALIZY MECZU ARKA GDYNIA – PODBESKIDZIE BIELSKO BIAŁA:
Dużym atutem Tarasiewicza jest jego piłkarska przeszłość. Będąc szkoleniowcem na zapleczu ekstraklasy jeszcze dziś mógłby wielu piłkarzy zawstydzić techniką, ale też swoją karierą zawodniczą. – To był Pan Piłkarz. Na treningu były sytuacje, kiedy zimą wychodził w butach „śniegówkach”, stawiał piłkę w okolicach szesnastego metra i potrafił bramkarzowi kilka razy z rzutu wolnego trafić. Najpiękniejsze jest to, że strzelał i prawą, i lewą nogą. To jest niespotykanie nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Jeżeli chodzi o wyszkolenie techniczne, można od niego czerpać, bo potrafił to doskonale – zapewnia Socha.
Z byłym obrońcą Arki porozmawialiśmy nie tylko o Ryszardzie Tarasiewiczu, ale też o jego własnych czasach w zespole żółto-niebieskich, zdobywanych trofeach, rodzinnej atmosferze, powodach wczesnego zakończenia kariery czy pracy pod Zbigniewem Smółką. Podcastu posłuchasz także tutaj: