Święto halowego jeździectwa w Sopocie. Cavaliada zapewniła nam cztery dni sportowych emocji i pokazów

Za nami pierwsza w historii Cavaliada w Sopocie. To wielkie święto halowego jeździectwa. Cztery dni sportowych emocji i pokazów. Prawie wszystkie dyscypliny olimpijskie: skoki, ujeżdżenie, wkkw i powożenie zaprzęgami czterokonnymi.

 

W piątek rozstrzygnięto ostatnią kwalifikację Halowego Pucharu Polski we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego. W bardzo dynamicznym konkursie, zwyciężyło doświadczenie z młodością. W drugim nawrocie wszyscy jechali dynamicznie i ryzykownie. Nie wszystkim się to opłaciło, młode amazonki jeszcze muszą poćwiczyć taki styl jazdy. Najszybszy przejazd zaprezentował Paweł Warszawski na klaczy Fuerta i zwyciężył.

W sobotę rozegrano dwa finały. Podstawowy parkur Średniej Rundy o wysokości 140 cm, składający się z 12 przeszkód okazał się wymagający, również ze względu na wyśrubowaną normę czasu. Ostatecznie do rozgrywki weszło 12 par. W niej nie do pobicia okazała się być Aleksandra Kierznowska. Dziewiętnastolatka dosiadała wałacha Corleano.

POWOŻENIE CZWÓRKAMI

Konkurs powożenia czwórkami, to z pewnością najbardziej widowiskowa rywalizacja Cavaliady. Pomorze reprezentował Aleksander Fularczyk, najmłodszy i najmniej doświadczony zawodnik w całej stawce. Zupełnie dla siebie niespodziewanie zakwalifikował się do drugiego nawrotu, wygrywając o ułamki sekund z faworytem Piotrem Mazurkiem. Ostatecznie zawodnik Kaszubskiego Stowarzyszenia Promowania Sportów Konnych zajął w finale 3. miejsce. Zwyciężył wielokrotny mistrz Polski i Świata Bartłomiej Kwiatek.

PRZEJAZD DO MUZYKI

W niedzielę W konkursie Grand Prix Freestyle w ramach Immergas Dressage Tour najlepszy przejazd do muzyki zaprezentowała dziś zawodniczka KS Centurion – Sandra Sysojeva dosiadająca konia Jack Daniels. Wynik tej pary to 74,700%. Tym samym amazonka umocniła się na pozycji liderki rankingu przed finałem w Krakowie. Program dowolny tej pary była bardzo dynamiczny, eksponujący mocną stronę konia, jakim jest efektowny kłus od pasażu po wyciągnięty.

SKOKI PRZEZ PRZESZKODY

Najbardziej prestiżowy konkurs Grand Prix w skokach przez przeszkody, zgromadził na listach startowych blisko 50 par. Parkur był kręty. Norma czasu wynosiła 72 sekundy i mimo, że jej przekroczenie kosztowało 1 pkt za sekundę spóźnienia, to nie stanowiła zbyt dużego problemu. Zawodnicy jechali dość zachowawczo i aż jedenaścioro weszło do rozgrywki, w tym siedmioro Polaków. Startujący na samym początku Jarosław Skrzyczyński w niesamowitym stylu objął prowadzenie. Zawodnik ten jest znany z niezwykle dynamicznej i ryzykownej jazdy w konkursach na czas, a tym razem zachwycił dodatkowo płynnością jazdy.

– Wykorzystałem jego możliwości i swoje. Starałem się nie oddać żadnego metra w tej rozgrywce. Koń był razem ze mną. To jest młody koń, ale jeżdżę go od młodego i dobrze się znamy – powiedział o Inturido Radiu Gdańsk zwycięzca.

JAROSŁAW SKRZYCZYŃSKI NIE DO POKONANIA

Walka trwała do ostatniej chwili, ale narzucony czas 40,76 s. okazał się nie do pokonania. Kolejne miejsca zajęli Grek Angelos Touloupis na Blue Balou z czasem gorszym od Skrzyczyńskiego tylko o 0,08s. Trzecie miejsce wywalczył czystym przejazdem w czasie 40,99s reprezentant Litwy Matas Petraitis na Goldcoast VDL. W pierwszej dziesiątce konkursu znaleźli się reprezentanci Pomorza: Tomasz Miśkiewicz z Kwidzyna na klaczy Velvet Lazar zajął 4. miejsce w czasie 42,14 i debiutujący w tak trudnym konkursie Dominik Pieniaszek ze Starogardu dosiadający For Future. Zrzutka na przedostatniej przeszkodzie dała mu 10. lokatę.

Finał Cavaliada Tour już za niecałe trzy tygodnie w Krakowie. Ale ta wspaniała impreza z pewnością wróci nad morze, co podkreślali organizatorzy.

Małgorzata Odyniec/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj