Urodził się w Kijowie, ma też rosyjski paszport i żonę Estonkę. Rodzina pochodzi i z Ukrainy, i z Rosji. Dziś spora jej część jest już w Polsce. Dmytro Paszycki o wojnie mówi bardzo emocjonalnie, z ogromnym zaangażowaniem i bólem. Kiedy rozpoczynała się inwazja, był w Rosji. Wyjechał i już nigdy tam nie wróci.
– To jest koszmar – tak Dmytro Paszycki zaczyna opowieść o tym, jak wyglądają jego ostatnie tygodnie. Wyniósł się z Rosji, jest w Polsce, ale jego rodzina musiała uciekać z terenów ogarniętych wojną. – Mój brat i ojciec są teraz ze mną, kilka dni temu wyjechali z Kijowa. Brat wyjechał z grupą dzieci grających w koszykówkę, tata ma ponad 60 lat, mógł wyjechać z nimi. Policja eskortowała ich przez las do granicy. Mam też rodzinę w Lublinie, ale mnóstwo krewnych dalej jest w Ukrainie. Staram się im pomóc, emocjonalnie, finansowo, jak tylko mogę – mówi nam Paszycki. – Mam w Rosji krewnych od strony mamy, mieszkają na Syberii, w Irkucku. Rodzina od strony taty jest z Ukrainy. Ta wojna jest najgorszym, co mógłbym sobie wyobrazić. Moi rodacy strzelają i zabijają się nawzajem – dodaje.
„NIE MOGĘ SPAĆ, CHCIAŁBYM TYLKO, ŻEBY TO SIĘ SKOŃCZYŁO”
Siatkówkę odsunął na boczny tor. Kariera nie jest dla niego tematem do rozmowy, sportowa rywalizacja też nie, chociaż może stać się odskocznią. – Od kiedy to wszystko się zaczęło jest we mnie mnóstwo emocji, stresu, nie mogę spać. Bardzo ciężko jest myśleć o siatkówce. Jestem wdzięczny Treflowi i mam nadzieję, że w jakiś sposób będę potrafił chociaż częściowo odłożyć emocje na bok i skupić się na mojej pracy, na tym, co robię najlepiej. Od kilku dni nie potrafię normalnie spać, cały czas się stresuję. Chciałbym tylko, żeby to wszystko się skończyło – tłumaczy siatkarz.
SĄ OFICJALNE DECYZJE
W środę Trefl poinformował, że Światowa Federacja FIVB, a także Europejska Konfederacja Piłki Siatkowej CEV, PZPS i PLS zatwierdziły możliwość transferu Paszyckiego. Tym samym środkowy podpisał kontrakt z klubem do końca obecnego sezonu.
Te decyzje były dla niego kluczowe w kontekście kontynuowania kariery. – Jeśli odmówią rozwiązania kontraktu, nie będę mógł grać do końca sezonu i może się to tak potoczyć, że będzie to koniec mojej kariery. Wszystko zależy od tej decyzji. Ale to nie jest poświęcenie, poświęcają się ludzie, którzy walczą, są atakowani i zabijani. Moja sytuacja dotyczy tylko kariery, która i tak była już bardzo długa i wspaniała. Jeżeli będę musiał ją zakończyć z powodu wojny, to po prostu to zrobię – mówił Paszycki jeszcze przed werdyktem federacji.
Tymoteusz Kobiela