Zabrakło jednego kroku. Trefl przegrał z Jastrzębskim i o wszystko zagra w Kędzierzynie-Koźlu

(Fot. PAP/Marcin Gadomski)

Było bardzo dobrze, potem wręcz znakomicie, ale skończyło się sporym rozczarowaniem. Siatkarze Trefla prowadzili z Jastrzębskim Węglem 2:0, ale przegrali po szalonym tie-breaku 2:3. By awansować do fazy play-off muszą w poniedziałek pokonać Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

Trefl świetnie rozpoczął mecz, miał dobry rytm, ale szybko okazało się, że była to bardzo krucha konstrukcja. Gdańszczanie prowadzili 8:4 i przechodzącą piłkę atakował Mateusz Mika. Pomylił się i gra gospodarzy się zatrzymała. Zamiast 9:4 chwilę później było 9:11 dla gości. Jastrzębski ruszył, gdańszczanie nie mieli odpowiedzi zwłaszcza na Tomasza Fornala atakującego z drugiej linii. Było 17:21, zrobiło się nerwowo, ale w swoje ręce sytuację wzięli przyjmujący. Bartłomiej Lipiński na zagrywce, Mateusz Mika w ataku. Musieli działać właściwie sami, bo grający od początku Kewin Sasak i zastępujący go w drugiej części seta Mariusz Wlazły nie zdobyli nawet punktu.

Lipiński zagrywał świetnie, odrzucił rywali od siatki, a kiedy odłożył asa, gdańszczanie prowadzili 22:21 i trener Gardini musiał przerwać grę. Przy 22:22 dwukrotnie znakomicie spisał się Mika, Trefl miał dwie piłki setowe. Pierwszą zmarnował, ale przy drugiej rywale dotknęli siatki i zespół Michała Winiarskiego mógł cieszyć się z wygrania pierwszej partii.

KOLEJNA DOBRA KOŃCÓWKA

Do duetu Mika-Lipiński w drugim secie dołączył też Wlazły. Długo kazał na siebie czekać, ale w końcu zdobył pierwszy punkt (na 15:13), a do końca drugiej partii łącznie pięć. Dodatkowa opcja w ataku mocno ułatwiła grę Łukaszowi Kozubowi. Trefl grał dobrze, ale też Jastrzębski popełniał błędy, których mistrzowi popełniać nie wypada. Był takim choćby autowy atak Stephena Boyer’a w kluczowym momencie. Zamiast remisu 22:22 było 23:21 dla gospodarzy. Pomylił się też Dmytro Paszycki, atakując przechodzącą piłkę, ale po chwili goście zepsuli zagrywkę i Trefl miał dwie piłki setowe. Pierwszą goście obronili, przy drugiej partię skończył Lipiński.

Treflowi nie udał się trzeci set, a „rozjechał” się bardzo szybko, bo od 8:8 Jastrzębski wyszedł na 12:8. Gdańszczanie mieli zbyt duże problemy z kończeniem swoich akcji i choć rzeczywiście szarpali, a zespół próbował poderwać Wlazły, to w najlepszych fragmentach przewaga rywali i tak była dwupunktowa. Skończyło się 22:25.

Niestety, bardzo podobnie wyglądał czwarty set. Remis 9:9 i ucieczka Jastrzębskiego. Goście w swoim najlepszym momencie prowadzili nawet sześcioma punktami. Trefl ruszył w pogoń i trzeba mu oddać, że był naprawdę blisko. Po zablokowaniu Fornala gdańszczanie przegrywali tylko 19:21, a chwilę później 20:22. Wtedy jednak Fornal trafił, asem serwisowym poprawił Jan Hadrava i było już 20:24. Partię skończył Fornal, a to oznaczało, że Trefl w sobotę na pewno nie wywalczy awansu do fazy play-off. Wciąż wiele było jednak do wygrania.

SZALONY TIE-BREAK

Tie-break to już zupełnie zwariowana historia. Trefl rozpoczął świetnie, prowadził 5:2, ale goście gonili i dogonili na 11:11. Później było bardzo nerwowo, Jastrzębski wyszedł na 13:13, ale gdańszczanie odrobili i rozpoczęła się gra na przewagi. Trefl miał sześć piłek setowych, Jastrzębski trzy. Jednak to mistrzowie Polski skorzystali z okazji, zatrzymali Kewina Sasaka i wygrali 23:21, a cały mecz 3:2.

Trefl, by awansować do fazy play-off, musi wygrać. Tylko zwycięstwo z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle da awans. Początek meczu w poniedziałek o 17:30.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj