Ogromną sensację sprawili siatkarze Trefla. Na początek fazy play-off pokonali mistrza Polski Jastrzębski Węgiel 3:2. Gdańszczanie przegrywali już 0:2, ale potrafili odwrócić losy meczu, a bohaterem został rozgrywający Lukas Kampa.
Trefl mecz rozpoczął naprawdę obiecująco. Od początku próbował narzucić swoje warunki i momentami udawało się to całkiem nieźle. Gdańszczanie prowadzili 13:10, a nawet 16:12. Tym większym rozczarowaniem był przebieg końcówki seta. Zespół Michała Winiarskiego prowadził 23:20 i czas wziął Andrea Gardini. Po powrocie na parkiet zagrywkę zepsuł Bartłomiej Lipiński, asem serwisowym poprawił Jan Hadrava i chwilę później był już remis 23:23. Rozpoczęła się gra na przewagi i znów – podobnie jak kilka dni temu w Trójmieście – Trefl zmarnował dwie piłki setowe, a Jastrzębski swoją drugą wykorzystał, wygrywając 28:26.
Zupełnie inaczej wyglądała druga partia, tym razem od początku do końca dominowali mistrzowie Polski. Trefl miał problemy ze skończeniem swoich akcji, szczególnej różnicy nie zrobiła też podwójna zmiana. Lukas Kampa i Mariusz Wlazły wprowadzeniu z Łukasza Kozuba i Kewina Sasaka delikatnie rozruszali grę gdańszczan, ale losów seta nie odwrócili. Jastrzębski wygrał spokojnie 25:18.
ZMIANY PRZYNIOSŁY EFEKT
Doświadczony duet zrobił dużo dobrego w trzecim secie. W dużej mierze dzięki grze Wlazłego i Kampy Trefl potrafił się podnieść, a nawet zdominować rywali. Jastrzębski zgubił skuteczność, mylił się nawet niezawodny wcześniej Stephen Boyer, a gdańszczanie dokładali trudną zagrywkę, ofiarną grę w obronie i dobry blok. Konkretną przewagę zbudowali trzypunktową serią od 14:12 na 17:12. Był też nerwowy moment, bo Jastrzębski zmniejszył straty do trzech oczek, ale fragment gry cios za cios, a później czteropunktowa seria Trefla wyjaśniły sytuację. Gdańszczanie wygrali 25:18.
Wynik o tym nie świadczy, ale chyba jeszcze lepiej zespół Winiarskiego wyglądał w czwartym secie. Zagrywką mocno kaleczył rywali, Benjamin Toniutti nie miał komfortu przy rozegraniu, a to mocno przełożyło się na skuteczność bloku Trefla. W najlepszym momencie gdańszczanie prowadzili nawet siedmioma punktami. Na terenie mistrzów Polski! Jastrzębski oczywiście jeszcze ruszył, ale jedynie zmniejszył straty i przegrał 21:25.
KLUCZOWA ROLA LIPIŃSKIEGO
Rozpoczął się drugi na przestrzeni pięciu dni tie-break w spotkaniu Jastrzębskiego z Treflem, a dla gdańszczan już trzeci, bo przecież w poniedziałek na pełnym dystansie bili się też z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Dominacji, czy nawet wyraźnej przewagi, nie było tym razem z żadnej ze stron. Niezwykle ważną rolę odegrał Bartłomiej Lipiński. Wygrał bardzo trudną akcję na siatce i doprowadził do remisu 12:12, a po chwili mocną zagrywką odrzucił rywali od siatki i w bloku Boyer’a zatrzymał Bartłomiej Mordyl. Gardini poprosił o czas, po powrocie na parkiet Lipiński znów trafił zagrywką, popracował blok i Trefl miał kontrę. Znakomicie rozegrał Kampa, „Lipa” skończył z drugiej linii i gdańszczanie mieli dwie piłki meczowe. Tym razem Lipiński zepsuł serwis i grę przerwał Winiarski. Po pauzie w aut zaserwował Jurij Gladyr i sensacja stała się faktem!
Trefl rzutem na taśmę dostał się do fazy play-off, a na jej początek sensacyjnie wygrał z broniącym tytułu Jastrzębskim Węglem 3:2. Bohaterem meczu został Lukas Kampa, który zasłużenie odebrał statuetkę dla MVP.
Tymoteusz Kobiela