Do trzech razy sztuka. Piłkarze Arki rozpoczynają kolejną podróż w kierunku ekstraklasy. Dwukrotnie byli blisko, dwukrotnie kończyło się to dużym rozczarowaniem. Teraz żółto-niebiescy są stawiani w roli jednego z głównych faworytów do bezpośredniego awansu. – To nie tak, że jest tylko Arka Gdynia, a reszta niech się martwi, czy zdoła zakwalifikować do baraży – przestrzega trener Ryszard Tarasiewicz.
Za Arką kolejny trudny, rozczarowujący sezon. Bardzo dobra postawa w rundzie wiosennej sprawiła, że można było nieco zapomnieć o jesieni, ale to właśnie pierwsza część sezonu kosztowała żółto-niebieskich najwięcej. Wpadki czy potknięcia za kadencji Dariusza Marca sprawiły, że po zimowej przerwie trzeba było pędzić w szalonym tempie.
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z RYSZARDEM TARASIEWICZEM:
I Arka pędziła, ale krok zgubiła na ostatnich metrach. Nie udało się wyprzedzić Widzewa, a w barażach lepszy okazał się Chrobry Głogów. Teraz gdynianie chcą przede wszystkim wypracować sobie dobrą pozycję jesienią. – Bardzo ważna jest jesień, żeby w rundzie jesiennej nie doszło znów do sytuacji, że musimy wygrać każdy mecz za wszelką cenę. Oczywiście chcemy zwyciężać w każdej kolejce, ale nie chcemy być „na musiku”. Nie chcemy, żeby wynik zmuszał nas do nienaturalnego zachowania w trakcie meczu – tłumaczy Tarasiewicz.
32 PUNKTY BĘDĄ ZADOWALAJĄCE
– Na pewno nie będzie to determinująca część sezonu, nie można powiedzieć, że wszystko rozstrzygnie się w pierwszych siedmiu, ośmiu meczach. Ale dobry początek, z solidnym zapasem punktowym, da zawodnikom większą pewność siebie, swobodniejsze poruszanie się na boisku, a będzie też wzbudzał w przeciwnikach większą obawę przed meczami z Arką Gdynia – dodaje szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Tarasiewicz konkretnych liczb zdradzić nie chciał, ale uchylił rąbka tajemnicy. – Jeżeli w 15 meczach wywalczymy tyle punktów, ile wiosną ugraliśmy w 14 spotkaniach, to byłbym zadowolony – stwierdził szkoleniowiec. Wiosną drużyna we wspomnianych 14 spotkaniach zdobyła 32 punkty.
SPORO TRANSFERÓW
W przerwie letniej Arka pozyskała ze spadkowicza z ekstraklasy Górnika Łęczna środkowego pomocnika Janusza Gola oraz obrońcę Bartosza Rymaniaka, z Górnika Polkowice gracza drugiej linii Adriana Purzyckiego, z Chrobrego Głogów skrzydłowego Marcela Ziemanna, wypożyczyła z Lechii Gdańsk skrzydłowego Omrana Haydary’ego, a z KKS 1925 Kalisz wrócił defensor Przemysław Stolc.
Odeszli obrońcy Gordan Bunoza, Elhadji Pape Diaw i Paweł Sasin, pomocnicy Adam Deja, Fabian Hiszpański i Artur Siemaszko, a młodzieżowiec Olaf Kobacki został wypożyczony do beniaminka ekstraklasy Miedzi Legnica.
– Nie mogę powiedzieć, że mamy 20 zawodników na równym poziomie, ale te dysproporcje, jeśli chodzi o umiejętności techniczne, nie są aż takie duże. Uważam też, że dysponujemy silniejszym zespołem niż w poprzednim sezonie. Większość podstawowych piłkarzy została, a nowi powinni podnieść naszą jakość. Zawodnicy są bogatsi o doświadczenia, zarówno pod względem sportowym, jak również mentalno-charakterologicznym – wyjaśnił Tarasiewicz.
ARKA FAWORYTEM?
Zawodnicy są bogatsi o doświadczenie, drużyna silniejsza niż w zeszłym sezonie, w którym zabrakło naprawdę niewiele. Czy to stawia żółto-niebieskich w roli głównych faworytów do Awansu?
– To nie tak, że jest tylko Arka Gdynia, a reszta niech się martwi, czy zdoła zakwalifikować do baraży. Nie mamy rezerwowanego pierwszego czy drugiego miejsca. Zrobimy wszystko, aby tak się stało, ale jest sześć-osiem drużyn, które realnie mogą myśleć, tak ja my, o bezpośrednim awansie. To nie jest minimalizm czy brak ambicji z naszej strony, tylko takie są realia. Znamy swoją wartość i wiemy jakie posiadamy atuty, ale wiemy też, że w każdym meczu będziemy mieli język po pępek – zakończył Tarasiewicz.
Pierwszy mecz gdynianie rozegrają w niedzielę o 12:40 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Na domową inaugurację przyjdzie czas 23 lipca. Do Gdyni przyjedzie Zagłębie Sosnowiec.
Tymoteusz Kobiela/PAP