Włosi swój hat-trick już mają, po nich skompletowali go Brazylijczycy, a teraz pora na Polaków. Biało-czerwoni mogą trzeci raz z rzędu zdobyć mistrzostwo świata w siatkówce. Zmierzą się z Italią, która w finale nie była od 24 lat. Początek meczu o 21.
I Polacy, i Włosi w tegorocznych mistrzostwach świata nie zaznali porażki. Oba zespoły wygrały swoje mecze w grupie, a następnie – co oczywiste – w fazie pucharowej. Trudniejszą ścieżkę przeszli Polacy, bo pokonali już Amerykanów i Brazylijczyków. Włosi wygrali co prawda z mistrzami olimpijskimi Francuzami, ale w półfinale trafili na niżej notowaną Słowenię, którą odprawili bez straty seta.
STARCIE MISTRZÓW
Mistrzów olimpijskich już więc nie ma, ale finał i tak będzie spotkaniem najcięższej wagi. Mistrzowie świata kontra mistrzowie Europy. Włosi tytuł na Starym Kontynencie wywalczyli przed rokiem właśnie w katowickim Spodku.
– Dla nas Katowice to dobre miejsce. Finał będzie dla nas bardzo trudny, ale jesteśmy gotowi, żeby zagrać. Walka o złoto to ogromna satysfakcja. Sytuacja nie będzie łatwa dla moich graczy, ale jestem pewien, że dadzą z siebie maksimum – podkreślił trener Włochów Ferdinando De Giorgi.
NOWA HISTORIA
Polacy doskonale znają smak złotego medalu. I w 2014, i w 2018 roku w finale pokonywali Brazylię. Teraz z tą drużyną rozprawili się na wcześniejszym etapie. – Porównanie jest takie, że znowu jesteśmy w finale. Każdy mecz jest jednak nową historią, a my jesteśmy nową drużyną, inną niż w 2018 i 2014 roku. Chcemy napisać swoją historię – zapowiedział przyjmujący reprezentacji Polski Aleksander Śliwka.
Polska i Włochy mierzyły się w tym sezonie reprezentacyjnym dwukrotnie. W fazie zasadniczej Ligi Narodów Włosi triumfowali 3:1, natomiast w meczu o brąz tych rozgrywek biało-czerwoni wygrali 3:0.
Bez względu na to, kto wzniesie w dzisiejszy wieczór puchar, będzie to pierwszy zespół od 40 lat, który zdobył tytuł bez porażki na koncie. Spotkanie finałowe rozpocznie się o 21.
Tymoteusz Kobiela/PAP