Niewiele ponad tydzień został do finału tegorocznej edycji Szlachetnej Paczki. Do rodziny z gdańskiej dzielnicy Przymorze trafi wyjątkowa paczka od Lechii Gdańsk. W środku znalazły się laptop i wiele innych, równie potrzebnych, rzeczy.
Piłkarze i działacze Lechii Gdańsk swoją paczkę przygotowali na gdańskim stadionie, a w środku znalazło się wszystko to, czego potrzebowała rodzina. – Kupiliśmy laptop, który był bardzo potrzebny rodzinie do nauki. Jest sporo zabawek, jak klocki, lalki, figurka Batmana czy takie z motywem „Psiego Patrolu”. Mamy nadzieję, że rodzinie będzie się podobało i wierzę, że każdego roku klub będzie pomagał, włączając się właśnie w takie akcje – opowiadał obrońca Lechii, Rafał Pietrzak.
POMOC DLA RODZINY Z PRZYMORZA
Lista najpilniejszych potrzeb rodziny była jednak dużo większa. Do kilku kartonów trafiły też nowe pościele, ręczniki, chemia domowa i gospodarcza, artykuły codziennego użytku i sporo żywności. To nie pierwszy raz, kiedy drużyna z Gdańska pomaga ze Szlachetną Paczką, ale dylematy zawsze są takie same.
– To bardzo trudne, ponieważ trzeba wybrać jedną rodzinę, a potrzebujących jest dużo więcej – zaznaczył kapitan drużyny, Maciej Gajos. – W tym roku zdecydowaliśmy się pomóc rodzinie z Gdańska, z Przymorza. Jest to rodzina z trójką dzieci, w której są problemy zdrowotne, a koszty leczenia są naprawdę duże, dlatego wspólnymi siłami staraliśmy się im pomóc – dodawał.
Chociaż zazwyczaj obdarowani nie wiedzą, kto przygotował ich paczkę, tej nie da się pomylić z żadną inną. Biało-zielonego motywu, a zwłaszcza umieszczonych w środku klubowych gadżetów, nie da się pomylić.
FINAŁ BLISKO, POTRZEBUJĄCY CZEKAJĄ
W piątek Szlachetna Paczka planuje zakończyć spotkania wolontariuszy z rodzinami, w trakcie których ustalane są szczegóły pomocy. To oznacza, że akcja wchodzi w ostatnią fazę.
– Przed nami weekend cudów, czyli rozwożenie prezentów do rodzin – relacjonuje Artur Kwidziński ze Szlachetnej Paczki. – Ponad siedmiuset darczyńców już wybrało rodziny z Pomorza, którym będzie pomagać. Ale ciągle około siedemdziesięciu rodzin czeka na swojego darczyńcę – zachęca Artur Kwidziński.
Jak mówią wolontariusze, widać zainteresowanie niesieniem pomocy, ale zanim wszyscy ją znajdą, minie jeszcze chwila. Najczęściej na liście potrzeb znajdują się podstawowe produkty, zarówno żywność, jak i artykuły higieniczne. Zdarzają się też nietypowe prośby np. o kursy podnoszące kwalifikacje lub sprzęt niezbędny do pracy. Niektóre paczki dostarczać trzeba ciężarówką, bo do rodzin trafiają nawet lodówki i pralki.
Finał akcji, czyli weekend cudów, odbędzie się w dniach 10-11 grudnia.
Bartosz Stracewski/ua