Bez większych sensacji odbyły się pierwsze mecze 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze. Skazywane na porażki Stany Zjednoczone i Australia walczyły, jak na drużyny z czołowej 16-stki przystało, nie starczyło to jednak do pokonania Holendrów i Argentyńczyków.
Argentyńczycy pokonali Australię 2:1 i zameldowali się w ćwierćfinałach mundialu w Katarze. Mogą jednak mówić o wielkim szczęściu, gdyż wbrew pozorom Australia stale atakowała i była niezwykle blisko doprowadzenia do remisu w końcówce tego spotkania. Australijczycy byli przeciwieństwem Polski w meczu z Argentyną i nie bała się atakować. Ostatecznie nie przyniosło to większego skutku, jednak warto wziąć pod uwagę to, że w Australii brakuje zawodników na tym poziomie, jakich widzimy w reprezentacji Polski.
Amerykanie robili co mogli i próbowali stwarzać sytuacje przeciw faworyzowanej Holandii. „Oranje” okazali się jednak słusznymi faworytami i ostatecznie pokonali reprezentantów Stanów Zjednoczonych 3:1. Europejczycy grali niemalże bezbłędnie i tym meczem potwierdzili tylko, że słusznie są wskazywani jako jedni z faworytów do wygrania mistrzostwa świata. Zawodnikiem meczu został zawodnik, który był odkryciem euro 2020. Denzel Dumfries asystował przy dwóch bramkach, a także sam zdołał wpisać się na listę strzelców. Ostatecznie Holendrzy zagrają w ćwierćfinale z Argentyną.
Holandia – USA 3:1 (2:0)
Argentyna – Australia 2:1 (1:0)
jk