Po 36 latach znów obejrzeliśmy reprezentację Polski w 1/8 finału mistrzostw świata. W pierwszej połowie meczu z Francją Polacy zupełnie nie przypominali zespołu, który męczył swoją grą kibiców w fazie grupowej. Podopieczni Czesława Michniewicza grali otwarcie i agresywnie. Jeden moment zdecydował o tym, że do przerwy obrońcy tytułu prowadzili 1:0. Kwadrans przed końcem Kylian Mbappe podwyższył na 2:0, a w 90. minucie ten sam zawodnik podwyższył wynik spotkania. W doliczonym czasie honorową bramkę dla reprezentacji Polski zdobył z rzutu karnego Robert Lewandowski.
Zęby nie bolały, oczy nie piekły, czasem pojawił się nawet uśmiech. Mecz z Francją był w wykonaniu Polaków zupełnie inny niż wszystkie dotychczasowe. Rywal z najwyższej półki, momentami jakością wręcz przytłaczający, ale biało-czerwoni grali dobrze. Nie rewelacyjnie, ale tak, że kibice mogli być dumni.
Bo można być dumnym, kiedy biało-czerwoni naciskają rywali pressingiem nawet w ich polu karnym. Można być dumnym, kiedy Bartosz Bereszyński wypracowuje znakomitą sytuację Piotrowi Zielińskiemu, a Francuzi bronią się rozpaczliwie. Można być dumnym, kiedy Jakub Kamiński groźnie uderza w polu karnym, a przeciwników ratuje świetna interwencja Raphaela Varane’a.
Trzeba też jednak zaznaczyć, że w każdym momencie pierwszej połowy było widać, jak ogromny potencjał mają Francuzi. Kylian Mbappe nie jest piłkarzem przereklamowanym czy niesłusznie podziwianym przez miliony. Matty Cash to dobry zawodnik na europejskim poziomie, a Mbappe bawił się z nim momentami jak z juniorem. Jakub Kiwior ma talent, by stać się świetnym obrońcą, ale doświadczony Olivier Giroud pokazał mu miejsce w szeregu, odskakując od Polaka w 44. minucie, wychodząc do prostopadłego podania i pokonując Wojciecha Szczęsnego. Napastnik idealnie wkleił się w linię obrony, unikając spalonego, pokazał bardzo wysoką klasę. Zrehabilitował się, bo wcześniej fatalnie zmarnował stuprocentową sytuację. Polacy gola stracili tuż przed przerwą. Gdyby nie ta sytuacja, pierwszą połowę można byłoby uznać za bardzo udaną.
Nie było też powodów, by wstydzić się tego, jak grali Polacy po przerwie. Przegrywali, ale potrafili ruszyć na rywala. Lepiej grał Zieliński, pokazywali się Przemysław Frankowski i Jakub Kamiński, a obrońcy długo nieźle radzili sobie z Mbappe. Bardzo efektowne interwencja zaliczyli choćby Matty Cash czy Kamil Glik.
Problem jednak w tym, że grając z Francją nie można być naiwnym, a Polacy tak bardzo chcieli wyrónać, że stracili na moment zdrowy rozsądek. W polu karnym Francuzów byli Lewandowski i wprowadzony z ławki Arkadiusz Milik, rywale ratowali się długim wybiciem „lagą” na Giroud, która rozpoczęła błyskawiczny, zabójczy atak. Napastnik rozegrał do Ousmane’a Dembele, ten świetnie do Mbappe, a zawodnik PSG ze spokojem i ogromną klasą pokonał Wojciecha Szczęsnego z 16 metrów. To był fenomenalny kontratak, na który Polacy zupełnie nie byli gotowi.
Ta bramka zamknęła mecz. Nie można powiedzieć, by Polacy się poddali, próbowali odebrać piłkę, szukali ofensywnych rozwiązań, ale klasa Francuzów objawiała się w tym, jak operowali piłką, utrzymywali ją z dala od własnej bramki. A kiedy już biało-czerwonym udawało się piłkę odzyskać, rywale bronili właściwie całym zespołem i Polakom zostawały marne próby dośrodkowań, które nie stwarzały zagrożenia. A Francuzi, jakby z nudów, w 91. minucie ruszyli jeszcze do przodu, dograli do Mbappe, a ten fenomenalnym strzałem trafił na 3:0.
I byłby to rezultat przytłaczający, ale na koniec Polacy postarali się jeszcze ładnie pożegnać z turniejem. Kamil Grosicki ruszył w swoim stylu lewą stroną, dośrodkował, a ręką piłkę zatrzymał Dayot Upamecano. Jesus Valenzuela sprawdził sytuację na VAR-ze, podyktował rzut karny, a do piłki podszedł Robert Lewandowski i… uderzył beznadziejnie. Hugo Lloris złapał piłkę, ale przekroczył linię i jedenastka została powtórzona. Za drugim razem polski napastnik spisał się już bez zarzutu. Trafił i ustalił wynik meczu na 3:1.
W fazie grupowej nie mógł podobać się styl Polaków, grali fatalnie, ale sukces osiągnęli. Jednomeczowa faza pucharowa była zupełnie inna. Biało-czerwoni się nie skompromitowali, ale też to spotkanie pokazało, jak wiele dzieli nas od naprawdę klasowej drużyny. W grupie udało się zatrzymać Leo Messiego, w 1/8 finału zespół Czesława Michniewicza został rozpruty przez Mbappe.
Francja – Polska 3:1 (1:0)
Bramki: Olivier Giroud 44′, Kylian Mbappe 74′, 90′ – Robert Lewandowski 90’+9 (karny)
Żółte kartki: Bartosz Bereszyński, Matty Cash – Aurelien Tchouameni
Polska: Wojciech Szczęsny – Matty Cash, Kamil Glik, Jakub Kiwior (87′ Jan Bednarek), Bartosz Bereszyński – Przemysław Frankowski (87′ Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak (71′ Krystian Bielik), Sebastian Szymański (64′ Arkadiusz Milik), Piotr Zieliński, Jakub Kamiński (71′ Nicola Zalewski) – Robert Lewandowski.
Francja: Hugo Lloris – Jules Kounde, Raphael Varane, Dayot Upamecano, Theo Hernandez – Aurelien Tchouameni (66′ Youssouf Fofana), Antoine Griezmann, Adrien Rabiot – Ousmane Dembele (76′ Kingsley Coman), Olivier Giroud (76′ Marcus Thuram), Kylian Mbappe.
Sędzia: Jesus Valenzuela (Wenezuela)
Francja zmierzy się w ćwierćfinale z Anglią, która ograła Senegal 3:0.
Tymoteusz Kobiela/mrud