Mighty Bulls Gdynia to bez wątpienia czołowy polski klub sportów walki. Trener Grzegorz Jakubowski wychował mistrzów i na pewno kolejni wyjdą spod jego skrzydeł. Klub ma za sobą solidny rok, który zaowocował pasem mistrzowskim. Inny tytuł został z kolei utracony.
Najlepszy rok wśród zawodników Mighty Bulls miał bez wątpienia Kacper Formela. „Polski Machida” stoczył trzy pojedynki, w których odnotował trzy wygrane. Co ciekawe wszystkich rywali skończył już w pierwszej rundzie. W marcu Formela zdobył pas mistrzowski w kategorii piórkowej, pokonując Nicolae Hateę. Tytuł następnie obronił dwukrotnie. Najpierw w walce z Aleksandrem Gorshechnikiem, a następnie rozbił w 1. rundzie bardzo doświadczonego Pedro Nobre’a.
Kacper Formela idzie jak burza i wydaje się, że organizacja FEN nie jest w stanie znaleźć rywala, który postawi mu opór. Mistrz jest głodny kolejnych wyzwań i 2023 rok może okazać się dla niego przełomowy. Zawodnik Mighty Bulls będzie chciał iść dalej, być może nawet za ocean.
BYŁY MISTRZ
Początek roku miał wspaniały, końcówka zdecydowanie nie poszła po jego myśli. Mowa o Sebastianie Przybyszu, czyli byłym już mistrzu KSW w kategorii koguciej. Gdańszczanin w kwietniu bronił tytułu mistrzowskiego w walce z Werllesonem Martinsem. Przygotowania do tego pojedynku miał o tyle utrudnione, że dwukrotnie zmieniano mu rywala. Był jednak w stanie po niezwykle emocjonującym pojedynku poddać Brazylijczyka w 5. rundzie i tym samym obronić mistrzostwo.
Szczęścia zabrakło w grudniu, podczas gali KSW 77. Przybysz stoczył wtedy pojedynek z Jakubem Wikłaczem, który był nie tylko jego trzecią obroną pasa mistrzowskiego, ale również zwieńczeniem trylogii z Olsztynianinem. Walka nie zawiodła i obaj zawodnicy dostarczyli kibicom wielu emocji. Minimalnie lepszy był jednak Wikłacz, który po niejednogłośnej decyzji sędziów odebrał pas mistrzowski Przybyszowi. Mimo wszystko gdańszczanin stoczył dwie piękne walki, które nagrodzone zostały bonusami za najlepsze pojedynki podczas gal, na których się odbywały.
ŚWIETNY DEBIUT
Bartosz Leśko po rozwiązaniu umowy z ACA świetnie zadomowił się w największej federacji MMA w Europie, KSW. Gdynianin zadebiutował w maju w walce z Damianem Piwowarczykiem, który przed pojedynkiem był mocnym faworytem. Leśko okazał się jednak lepszy, mimo tego, że zawalczył w cięższej kategorii wagowej niż zwykle.
Udany debiut zaowocował wielką szansą. Gdynianin miał zmierzyć się w listopadzie z Pawłem Pawlakiem, a walka ta miała wyłonić pretendenta do tytułu mistrza w kategorii średniej. Plany pokrzyżowała jednak kontuzja, która wykluczyła go z tego starcia. Jeżeli Leśko po powrocie utrzyma formę, pojedynek o pas mistrzowski może okazać się jedynie przełożony w czasie, co również jest dobrym prognostykiem na 2023 rok.
HEROICZNE ZWYCIĘSTWO I BOLESNA PRZEGRANA
Bilans 1-1 w 2022 roku miał Krystian Kaszubowski. W styczniu zmierzył się z Robertem Maciejowskim, choć pierwotnie jego rywalem miał być Tomasz Romanowski. Problemy zdrowotne jego rywala spowodowały jednak, że przeciwnik został zmieniony niemalże na ostatnią chwilę.
Tarapaty Kaszubowskiego zaczęły się już 1. rundzie, w której, mimo że wygrywał, nabawił się ciężkiej kontuzji, która niemal uniemożliwiała mu prowadzenie walki w stójce. Pojawiły się obawy, że walka zostanie przerwana przez medyków, co oznaczałoby porażkę. Krystian nie dawał po sobie poznać bólu, jaki wtedy znosił i mimo wszelkim przeciwnościom losu był w stanie wygrać pojedynek po jednogłośnej decyzji sędziów.
Zwyciężyć nie udało mu się jednak w listopadzie w pojedynku, który wyłonił pretendenta do tytułu mistrzowskiego w kategorii półśredniej. Krystian nie był w stanie postawić się rozpędzonemu i rozdającemu karty w swojej wadze Adrianowi Bartosińskiemu.
Rok 2022 mógł się zakończyć dla zawodników Mighty Bulls co prawda o wiele lepiej, jednak przyszły rok pozostawia szerokie perspektywy i wielkie nadzieje. Debiut Formeli w najlepszej federacji na świecie, odzyskanie utraconego tytułu mistrzowskiego przez Przybysza, mistrzowski pojedynek Bartosza Leśki oraz powrót na zwycięską ścieżkę Krystiana Kaszubowskiego to rzeczy, których życzyć możemy „potężnym bykom” z Gdyni.
Jakub Krysiewicz