Takiego meczu siatkarze Trefla potrzebowali. Grali z rywalem mocniejszym kadrowo, będącym wyżej w tabeli i mającym w składzie świeżo pozyskanego gracza bardzo wysokiej klasy. I zagrali znakomicie, całkowicie rozbili Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle zagrywką i wygrali 3:1 (25:22, 22:25 25:18, 25:23). To było świetnie widowisko, a na powtórkę kibice będą liczyli w Pucharze Polski.
Trefl od początku meczu wywarł na Grupie Azoty ZAKSIE bardzo dużą presję zagrywką. Celem gospodarzy był Bartosz Bednorz i było to założenie całkowicie uzasadnione. W pierwszej partii wracający do PlusLigi przyjmujący musiał odebrać sześć piłek, trzy skończyły się asami serwisowymi, a żadnej nie można uznać za przyjętą choćby poprawnie. Gdańszczanie w pierwszej partii łącznie zanotowali 6 asów i choć nie imponowali skutecznością w ataku (39%) to wystarczyło, by wygrać 25:22.
Takich argumentów zabrakło w drugiej partii. Trzeba też oddać gościom, z Bednorzem na czele, że zdecydowanie poprawili jakość swojej gry. Popracowali blokiem i obroną, zdecydowanie lepiej utrzymali przyjęcie i wygrali 25:22.
WIELKI MOMENT SAWICKIEGO
Trzeci set mógłby potoczyć się różnie, gdyby nie Sawicki. Przyjmujący dosłownie zmiażdżył zagrywką przyjęcie gości. W jednej serii zapisał na swoim koncie trzy asy, a nawet jeżeli nie punktował bezpośrednio, znacząco ułatwiał grę swoim kolegom. Kiedy wchodził w pole zagrywki było 10:9, doprowadził do 15:9. Trefl był rozpędzony, emanował bardzo pozytywną energią i nie musiał robić już niczego więcej. Wystarczyło grać punkt za punkt, to gospodarze zrobili i wygrali 25:18. Gdańszczanie mieli 68% skuteczności w ataku, 73% pozytywnego przyjęcia. Znakomite statystyki.
Najbardziej wyrównana była czwarta partia. Tak zacięta, że do samego końca wynik był na ostrzu noża. Ale atutem Trefla, którego rywale kompletnie nie mieli, dalej była zagrywka. Gdańszczanie dorzucili 4 asy, w całym meczu łącznie 15 i wyrwali końcówkę 25:23. Najlepszym zawodnikiem wybrano niekwestionowanego lidera na parkiecie Lukasa Kampę.
Pierwsza przeszkoda pokonana. Do 1 lutego zostały jeszcze dwie. Ligowy mecz z Jastrzębskim Węglem i pucharowy „rewanż” z Grupą Azoty ZAKSĄ. Trefl jest w takiej formie, że trzeba na te spotkania czekać z wielką niecierpliwością.
Tymoteusz Kobiela