W Chojnicach przed rundą wiosenną założono, że udało się wypełnić trzy założenia mające zapewnić utrzymanie w pierwszej lidze: uszczuplono kadrę, wzmocniono ją i zmieniono taktykę z przyjściem nowego trenera. Efekt w debiucie okazał się nadspodziewanie dobry – w meczu dwóch najsłabszych do tej pory zespołów ligi chojniczanie pokonali Skrę Częstochowa 2:0.
Tomasz Mikołajczak. Po prostu. Bez niego w chojnickiej drużynie byłoby trudno o cokolwiek. W poniedziałek, 13 lutego trafił po raz siódmy w lidze, panował mądrze nad piłką i udowodnił, że świętowane niedawno 35. urodziny nie muszą przeszkadzać, a w meczach walki i charakteru mogą nawet pomóc przemycić ogładę, wywalczyć faul i zdobyć trochę przestrzeni dla kolegów. Uskrzydlony otrzymaniem opaski kapitańskiej, w grze przeciwko Skrze Mikołajczak najpierw odebrał piłkę rywalowi, potem rozegrał przytomnie na prawo, a kiedy trzeba było zamknąć z najbliższej odległości, zwieńczył to, co zaczął.
Chojniczanka była znacznie lepsza od Skry. Goście najwyraźniej nie znaleźli odpowiedzi na swoją największą bolączkę, jaką jest brak klasowych snajperów. Przyjezdni próbowali kilkakrotnie i ochoczo, mieli nawet kilka dogodnych sytuacji, jak ta Gracjana Jarocha z 80. minuty, kiedy uderzył pięknie, ale obok słupka. W większości przypadków brakowało jednak opanowania. Licznik zaledwie dziesięciu zdobytych jesienią na razie nie drgnął, podobnie jak punkty, których częstochowianie pilnie potrzebują. Trudno jednak oczekiwać czegoś więcej od sensacyjnego beniaminka, zespołu, który w swoim mieście żyje w cieniu znakomitego, prącego od sukcesu do sukcesu, od mniejszych kroków do wielkich celów Rakowa.
BREDE DOBRZE ZACZYNA
A Chojniczanka? Nie zadowalało jej skromne prowadzenie, ale też mądrze odpowiadała na zakusy niepogodzonego z losem rywala. W 65. minucie Szymon Drewniak pokazał w narożniku „spokojnie”, a chwilę później, po jego dośrodkowaniu i zgraniu Michała Mikołajczyka, Adam Ryczkowski cieszył się z pierwszego gola w tym sezonie, a Krzysztof Brede z pierwszego kroku w trudnej misji pod tytułem „utrzymanie”. Na razie więc cieszą się wszyscy, od piłkarzy po działaczy, których decyzja o zmianie trenera i powierzenia steru znanemu w Chojnicach Bredemu po pierwszej kolejce 2023 roku wychodzi na dobre. Szkoleniowiec wraca do miejsca, gdzie być może wiele się nie zmieniło – jest ten sam stadion, ta sama skromna, lokalna publiczność. Cele sportowe są jednak zupełnie inne. Cztery lata temu Chojniczanka walczyła o awans do Ekstraklasy, dziś ma już za sobą gorycz spadku, radość po powrocie i dalsze widmo powtórki. Tej smutnej raczej jednak nikt w Chojnicach nie zakłada.
Paweł Kątnik/MarWer