Gdańsk bez ekstraklasy, za to z Ligą Mistrzów? Wraca temat gry Szachtara Donieck na Polsat Plus Arenie

(Fot. Wikimedia Commons/Dariusz Boczek)

Kluby z ligi ukraińskiej wkraczają w okres przygotowań do kolejnego sezonu. Ze względu na rosyjską agresję na Ukrainę, mecze z ich udziałem w europejskich pucharach, muszą odbywać się poza granicami kraju. Gdańsk jest brany pod uwagę w kontekście meczów Szachtara Donieck, który pewnie zmierza po mistrzostwo Ukrainy. 

Po spadku Lechii wydawałoby się, że europejskie puchary rozgrywane na terenie Gdańska to temat zamknięty. Tymczasem do akcji wkracza 13-krotny mistrz Ukrainy, Szachtar Donieck, który już w przyszłym sezonie, właśnie na stadionie w Letnicy, może organizować „domowe” mecze w międzynarodowych rozgrywkach.

REAL, CELTIC, RB LIPSK…

Podobny temat poruszany był już przed obecnym sezonem. Ostatecznie Szachtar rozgrywał jednak mecze w Warszawie, a to sprawiło, że stolica Polski gościła takie drużyny jak Real Madryt, Celtic Glasgow czy RB Lipsk, bo byli to grupowi rywale Szachtara. Wiosną mistrz Ukrainy trafił do Ligi Europy, gdzie grał ze Stade Rennais i Feyenoordem Rotterdam.

Obecnie zespół z Doniecka jest na dobrej drodze do kwalifikacji Ligi Mistrzów. Szachtar zajmuje pierwszą pozycję w lidze i ma trzy punkty przewagi nad drugim Dnipro-1 i pięć nad trzecią Zorią Ługańsk. Ligę ukraińską w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów reprezentują dwie najlepsze drużyny. Mistrz kraju zaczyna od fazy play-off, czyli od awansu do fazy grupowej dzieli go tylko jeden rywal. Wicemistrz Ukrainy zaczyna od 2. rundy kwalifikacji i aby znaleźć się w fazie grupowej, pokonać będzie musiał trzech przeciwników.

CHARYTATYWNY MECZ Z LECHIĄ

Szachtar jest już gdańskim kibicom dobrze znany. W kwietniu ubiegłego roku na Polsat Plus Arenie odbywał się mecz w ramach akcji charytatywnej ukraińskiego klubu pod hasłem „Futbol dla pokoju. Stop wojnie”. Lechia zagrała wtedy towarzyskie spotkanie z Szachtarem, a na trybunach zasiadło 13 tysięcy kibiców.

Mecz zakończył się wynikiem 3:2 na korzyść ukraińców. Zwycięska bramka miała wymiar symboliczny. Zdobył ją 12-letni Dmytro Keda. Chłopiec z doświadczonego wojną Mariupola wszedł w ostatnich minutach meczu, by posłać piłkę w stronę bramki biało-zielonych.

Jakub Krysiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj