David Badia: finanse to największy problem Lechii. Nie dostałem nawet połowy moich pieniędzy

(Fot. Mateusz Słodkowski / Trojmiasto.pl / KFP)

David Badia w Gdańsku nie będzie trenerem najlepiej zapamiętanym. To delikatne, bardzo delikatne określenie. Lechia za jego kadencji miała walczyć o utrzymanie, a z hukiem spadła z PKO BP Ekstraklasy po pięciu kolejnych porażkach. W rozmowie z Tymoteuszem Kobielą Hiszpan podsumował swoją kadencję. – Nie jestem rozczarowany pracą, jaką wykonałem – powiedział Badia.

Badia zaczął w Gdańsku od remisu ze Śląskiem. Lechia wymieniła absurdalną liczbę podań w tym spotkaniu, ale nie potrafiła pokonać wrocławskiej drużyny, w której zabrakło dwóch liderów – Johna Yeboaha i Erika Exposito. Później było jednak tylko gorzej. Porażki z Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin, Cracovią, Rakowem Częstochowa i Zagłębiem Lubin sprawiły, że gdańszczanie musieli pożegnać się z ekstraklasą.

– Przyszedłem w końcówce sezonu, kiedy piłkarze mają swoje nawyki, niektórzy są kontuzjowani. Chciałem dać im nadzieję i mogę powiedzieć, że nie jestem zawiedziony z pracy, którą wykonałem – tłumaczył Badia. Hiszpan podkreślał, że w wielu meczach jego zespół dobrze się prezentował. Nie wystarczyło to jednak, by uratować ligę lub choćby walczyć do końca o utrzymanie.

Badia otwarcie opowiedział o tym, jak wyglądała sytuacja finansowa klubu. Przyznał, że podczas 10 tygodni pracy, nie otrzymał pensji nawet za trzy tygodnie. W dodatku, jak twierdzi, nie wiedział o kłopotach z finansami przed przyjściem do Gdańska. – Finanse to duży problem, moim zdaniem największy. Każdy, kto chodzi do pracy, chce dostawać swoją pensję. Tak to działa. To jest bardzo ważne jeżeli chcesz być regularny, skupić się na robocie. Jeżeli są takie sytuacje, jest to oczywiście problem – zaznaczył Hiszpan.

– Rozumiem problemy klubu i sytuację, w jakiej jest. Ostatecznie dałem z siebie 200% od pierwszego dnia do ostatniego meczu. Chciałem pomóc, spróbować. Przyjechałem z moim asystentem, on też wykonał kawał dobrej roboty. Tak samo reszta sztabu. Nie chodzi ostatecznie tylko o mentalność czy finanse, ważne są też inne czynniki. Trenowałem zespół 9 tygodni. Zazwyczaj potrzebujesz krótkiego okresu na aklimatyzację, by poznać zawodników, wiedzieć, jak się zachowują, z kim dobrze współpracują. Mieliśmy też bardzo dużo kontuzji, to było niewiarygodne. Nie spotkałem się z czymś takim nigdy wcześniej – tłumaczył Hiszpan.

Na razie nie wiadomo, kto będzie nowym trenerem Lechii. Biało-zieloni przygotowania do nowego sezonu mają rozpocząć 14 czerwca.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj