Integracja lokalnego środowiska, budowanie klubu dla ludzi, wiarygodność, transparentność, młody zespół, ale walczący o awans. Tak ma wyglądać rzeczywistość Lechii w nadchodzących miesiącach. Tę wizję roztacza Zbigniew Ziemowit Deptuła, ale zdradził też kilka konkretów. Między innymi taki, że Lechia będzie miała 22,5 mln złotych budżetu.
Największym wydarzeniem, choć potraktowanym paradoksalnie nieco zdawkowo, było przedstawienie nowego trenera. Odbyło się po głównej części konferencji, prezes powiedział dwa zdania, Szymon Grabowski podkreślił, jak wielki zaszczyt go spotkał, panowie podali sobie ręce, zrobili kilka zdjęć i to byłoby na tyle. Oczywiście, szkoleniowiec musi się wdrożyć, poznać zespół, nowych zawodników i będzie miał więcej do powiedzenia. Ma to ręce i nogi.
KASY BRAKUJE, ROBOTY JEST MNÓSTWO
Wcześniej Deptuła przedstawił sytuację klubu. Ze spraw najważniejszych: Lechia dalej ma ogromne problemy z płynnością, pensje, które miały dotrzeć do 10 czerwca nie zostały wypłacone. Trzeba będzie robić więcej, dbać o marketing, zbudować zespół ds. sprzedaży, przywrócić klubowe DNA i tożsamość, zintegrować lokalną społeczność. I trzeba będzie to robić za mniej. Trwają rozmowy ze sponsorami i miastem, szczegółów brak. Na koszulce, jak określił to prezes, może być jednak pustawo.
Rozmowy trwają też z zawodnikami. I efektem tych negocjacji było to, że Mario Maloca nie pojawił się na pierwszym treningu Szymona Grabowskiego. Był Dusan Kuciak, był Michał Nalepa. Byli też Maciej Gajos czy Jarosław Kubicki. Jak poinformował Maciej Słomiński – żaden z zawodników nie przyjął propozycji nowego, obniżonego kontraktu. Czyli na razie restrukturyzacja kadry idzie, mówiąc delikatnie, powoli.
GRABOWSKI WIE, DOKĄD TRAFIŁ
Dobrą informacja jest fakt, że Grabowski dobrze wie, dokąd trafił. Nie będzie kiedyś opowiadał w wywiadach, że nie wiedział, jakie problemy ma Lechia. Zrobił research, rozmawiał też z rządzącymi klubem i wie, w co się „pakuje”. Roboty ma mnóstwo, nie tylko na boisku. Bo w Lechii jest trochę tak, że trener zamiast skupić się na swoich zadaniach, musi gasić pożar za pożarem. A często wygląda to też tak, jakby ktoś celowo dolewał benzyny do ognia. Przed szkoleniowcem, który ma jednak dość skromne doświadczenie, bardzo duże wyzwanie.
Sporo do zrobienia ma też Łukasz Smolarow. Miłosz Kałahur w czwartek zakończy testy i jeżeli wyniki będą pozytywne, podpisze kontrakt. Ale pozyskać trzeba jeszcze kilku zawodników. Trzeba podjąć decyzje w sprawie bramkarzy, skompletować obronę, wykrystalizować linię pomocy i pozbyć się niechcianych piłkarzy, wytypować napastników. Jednym słowem – zbudować zespół.
Czasu wcale nie ma tak wiele, bo nowy sezon ruszy już za 5,5 tygodnia. Trzeba działać i liczyć na to, że nie zabraknie pieniędzy. Deptuła przekonuje, że dostał zapewnienie, że na najbliższy miesiąc kasa jest zabezpieczona. Powoływał się na właściciela. Pytanie tylko, kogo miał na myśli. Na razie na konta osób zainteresowanych nic jeszcze nie wpłynęło.
Tymoteusz Kobiela