To miała być rozgrzewka przed najważniejszym punktem ćwierćfinałowego programu. Spotkanie Japonii ze Słowenią w normalnych okolicznościach nie przyciągnęłoby pewnie do Ergo Areny wielu kibiców, ale jako support przed starciem Polski z Brazylią nadawało się co najmniej dobrze. Tylko nieco szkoda, że Słoweńców stać było na naprawdę dobrą grę tylko w pierwszym secie. Ostatecznie przegrali 0:3 (24:26, 18:25, 22:25).
Początek nie zapowiadał trzysetowego starcia, a na pewno nie takiego, które zakończy się w mniej niż półtorej godziny. Słoweńcy potrzebowali co prawda chwili, żeby się rozgrzać i musieli odrabiać trzypunktową stratę, ale szybko poradzili sobie z tym zadaniem. Znakomity moment zanotowali od stanu 23:21. Kończąc skutecznie trzy akcje z rzędu wypracowali sobie piłkę setową. Kolejne trzy sytuacje należały jednak do Japończyków. Drugi zespół sezonu zasadniczego potwierdził klasę i wygrał na przewagi 26:24.
(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)
I w tym momencie Słoweńcy jakby zgaśli, bo drugi set rozpoczęli fatalnie i szybko przegrywali 3:8. W najlepszym momencie udało się dojść na trzy punkty, w najgorszym – Japończycy odskoczyli na siedem i skończyli set przy stanie 25:18. Wydawało się, że w trzeciej partii scenariusz może się powtórzyć, ale wicemistrzowie Europy potrafili wrócić do gry. Znów źle zaczęli i znów odrabiali straty. Doszli na 9:10, ale kluczowy był fragment od 13:15. Wtedy dwie długie, bardzo efektowne akcje wygrali Japończycy, którym trzeba oddać, że świetnie ustawiali się w obronie, a na siatce grali bardzo cierpliwie. Czteropunktowa przewaga dała im już zupełny komfort. Ostatecznie zwyciężyli 25:22, a cały mecz 3:0.
(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)
W półfinale Japończycy trafią na Polskę, która w równie efektownym stylu pokonała Brazylię. W drugiej półfinałowej parze Stany Zjednoczone zmierzą się z Włochami. Półfinały w sobotę o 17:00 i 20:00.
Tymoteusz Kobiela