Bez pieniędzy i wychowanków nie będzie ekstraligi w Gdańsku. Były prezes Wybrzeża podsumowuje pierwszoligowy sezon żużlowy

fot. Robert Silski

Nie ma żadnego planu, nie ma żadnej koncepcji w tym, co się robi. Wszystko robi się na ostatnią chwilę – podsumowuje obecną działalność Zdunek Wybrzeża Maciej Polny, były prezes klubu. 

Zdaniem Polnego głównym problemem Wybrzeża jest zarządzanie klubem. Wskazuje również na pomysł zmian w zarządzie, które mogłyby przyczynić się do lepszych wyników.

– 11 lat minęło, odkąd nas nie ma – mnie i moich współpracowników. Przykro się patrzy na to, co się dzieje w gdańskim klubie. Mogę to powiedzieć po 11 latach, bo mam do tego prawo. Nie ma żadnego planu, nie ma żadnej koncepcji w tym, co się robi. Wszystko robi się na ostatnią chwilę. Nie mamy żadnych wychowanków. Być może pewna era tych osób, które w tym klubie zarządzają, się skończyła i trzeba dać szansę innym. Nie mówię oczywiście o sobie, bo nie jestem zainteresowany od wielu lat tym, żeby do gdańskiego klubu powrócić – mówił.

Obecnie w żużlu, jak w każdym sporcie, aby zdobywać triumfy, trzeba mieć pieniądze. Budżet klubu to kolejny problem, na który wskazuje były prezes Wybrzeża.

– Sponsorów można pozyskać, jeśli się tego chce, i to włącznie ze spółkami skarbu państwa. Natomiast w Gdańsku ta stagnacja trwa już od wielu lat i myślę, że problemem jest przede wszystkim budżet. Pieniądze trzeba mieć i dziś kontrakty są bardzo wysokie. Jeśli chcemy awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej – bez pieniędzy i bez własnych wychowanków na pewno nie da się tego zrobić – powiedział Polny.

Wskazał również na konkretne stawki, jakimi operuje się w najwyższej klasie rozgrywkowej, dodając, że póki co, są to dalekie kwoty od tych, którymi dysponuje Wybrzeże.

– W Ekstralidze zawodnik średniej klasy to kwestia od 800 tys. do 1 mln za podpis. Stawki za punkt zaczynają się od 8 tysięcy. To jest naprawdę bardzo dużo i mówi się, że Motor Lublin ma kwotę zbliżoną do 30 mln budżetu. Dzisiaj, żeby stworzyć solidny zespół na awans do Ekstraligi, to w moim przekonaniu trzeba mieć 8-10 mln, żeby o tym awansie myśleć – mówił były prezes.

Posłuchaj całej rozmowy:

 

Jakub Krysiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj