Łukasz Zjawiński potrzebował trzech minut na trafienie do siatki w meczu z Podbeskidziem. Na murawę wszedł w 90, a 180 sekund później cieszył się z bramki zdobytej głową. – Mówiłem sobie, nieważne jak, może nawet za przeproszeniem <pupą>, ale muszę trafić. Bardzo pomogły mi całotygodniowe rozmowy z bratem. Jest obok rodziców prawdziwym wzorem, zaszczepił mi miłość do piłki – mówi napastnik Lechii.
Zjawiński rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a jego miejsce na środku napadu zajął Luis Fernandez. Hiszpan nie miał wielu okazji do zdobycia gola, ale – jak podkreślał Zjawiński – robił brudną robotę, którą Polak także wykonywał w poprzednich meczach. – Wewnętrznie jestem trochę podrażniony, ale koniec końców ta rywalizacja nam pomaga – komentował posadzenie na ławce rezerwowych „Zjawa”.
Gdańszczanie zwyciężyli 3:0 po golach Dominika Piły z 42, Camilo Meny z 82 i Łukasza Zjawińskiego z 93 minuty. Wygrana dała awans na 6. miejsce w tabeli.
Rozmowa z Łukaszem Zjawińskim poniżej, a więcej w audycji „Z boisk i stadionów” na naszej antenie w sobotę od 17 do 20:
Paweł Kątnik