PGE Spójnia Stargard wypracowała sobie przewagę w pierwszej kwarcie nad Suzuki Arką Gdynia i jej nie wypuściła do końca spotkania. Choć gospodarze zrywali się do pościgu, rywal był bardziej wyrachowany od GTK Gliwice, dlatego sztuka powrotu z głębokiego dołka tym razem się nie udała. Goście wygrali w Gdyni 96:86.
Do Trójmiasta wrócili starzy dobrzy znajomi. Sebastian Kowalczyk uczył się ekstraklasowej koszykówki pod okiem Davida Dedka właśnie w Arce Gdynia, to było w sezonie 2013/14. Teraz na gdyński parkiet wraca jako uznany ligowiec zaprawiony w bojach o play-offy, wcześniej utrzymanie i doświadczający coraz większej roli w klubach, które reprezentuje. Oprócz niego pojawili się dawni gracze Trefla – Karol Gruszecki, który zakotwiczył na drugi już sezon w Stargardzie i Wesley Gordon, zawodnik podkoszowy mający dobrą jesień i bardzo słabą wiosnę w Treflu w poprzednim sezonie.
LIDER NIE BEZ SKAZY
Jeden mecz wystarczył Devonovi Danielsovi z PGE Spójni Stargard, by naznaczyć ligowy teren umiejętnościami i respektem rywali. Przeciwko Grupa-Sierleccy Czarnym Słupsk, amerykański obwodowy zdobył 32 punkty, przebywając niemal całe spotkanie na parkiecie. W Gdyni też pokazał chrapkę na zdobycze, otwierającą kwartę kończąc z dorobkiem 9 oczek, a pierwszą połowę lącznie z 12-ma punktami. W drugiej kontynuował swój taniec, ale tylko przez 5 minut, kiedy najzwyczajniej poczuł się zbyt pewnie. Pierwszy był objaw nonszalancji, kiedy chciał „zapakować z góry”, ale zahaczył o obręcz. Później wygórowana ambicja, gdy chcąc naprawić błąd najpierw rzut za trzy nie doleciał do kosza, a chwilę później kontra zakończyła się faulem 25-letniego Amerykanina.
Arka mimo łatki młodej drużyny w pierwszej połowie miała kim odpowiadać. Grzegorz Kamiński (10 do przerwy) wziął na siebie punktowanie z trudnych pozycji, Andrzej Pluta dołożył cenne zdobycze z rzutów wolnych (łącznie 7 oczek, 4 z linii rzutów wolnych), a i pozostali dokładali akcenty. Niestety w drugiej połowie – mimo błędów wspomnianego Danielsa, wynik nie ulegał poprawie.
Osobliwy obrazek ukazał się w czwartej kwarcie. Wydawało się, że goście gładko idą po swoje, ale jak to zazwczyaj bywa w przypadku takich rozluźnień, drużyna goniąca potrafi odrobić lwią część ze strat. Tak też było, z 20 pounktów zrobiło się 10, Maciej Nagel przebywający na krzesełku oczekującym na wejście, szybkim ruchem został odesłany na ławkę rezerwowych, a w oczach trenera Bychawskiego zaświeciła się nadzieja. Dwa razy jednak cudów w postaci powrotu z -17 punktów nie udało się dokonać. Spójnia była za silna, miała rutynowanych Kowalczyka, Gruszeckiego i silnych graczy zagranicznych, a ci nie wypuścili wygranej z rąk.
2. kolejka Orlen Basket Ligi: Suzuki Arka Gdynia – PGE Spójnia Stargard 86:96 (20:32, 27:28, 13:20, 26:16)
Suzuki Arka Gdynia: Przemysław Żołnierewicz 17, Adrian Bogucki 14, Andrzej Pluta 13, Adam Hrycaniuk 11, Grzegorz Kamiński 10, Kacper Gordon 9, Maksymilian Wilczek 8, Jakub Szumert 4, Kacper Marchewka 0.
PGE Spójnia Stargard: Devon Daniels 21, Karol Gruszecki 15, Aleksandar Langovic 12, Wesley Gordon 11, Stephen Brown Jr. 10, Adam Brenk 10, Benjamin Simons 5, Dominik Grudziński 5, Mark Mboya Kotieno 4, Sebastian Kowalczyk 3.
Paweł Kątnik