King Szczecin kompletnie się zagubił w drugiej połowie, a Trefl z kwarty na kwartę był coraz silniejszy, by ostatecznie wyraźnie pokonać rywala 85:65 w meczu ćwierćfinału Pucharu Polski koszykarzy w Sosnowcu. Sopocianie bronią tytułu wywalczonego przed rokiem, a w półfinale zagrają z Legią Warszawa.
Początek zupełnie nie wskazywał jednostronnego przebiegu w drugiej połowie. A nawet jeśli, to nie w tę stronę, w którą poszło. To King dominował, rozpoczął od bardzo wysokiego prowadzenia, a punkty dla szczecinian z niezwykłą łatwością zdobywał rozgrywający Avery Woodson. Mistrz Polski prowadził 9:0, potem 14:2, ale to były dobre złego początki. Już końcówka pierwszej kwarty przyniosła delikatne zmiany, ale ją jeszcze podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego zakończyli zwycięsko – 27:21.
SCHENK ZNOWU WIELKI
Od drugiej kwarty Trefl zaczął odrabiać straty, najpierw z mozołem, kończąc tę odsłonę remisem 14:14, a od trzeciej kwarty już na pełnych obrotach i niezwykle efektownie. I choć wprost przeciwnie do rywala, na ten rezultat pracował cały zespół, to jednak zdecydowanie wyróżniał się Jakub Schenk. Rozgrywający trafiał trójki z chłodną głową, kreował grę, przyspieszał i dyrygował. W całym meczu uzbierał 23 punkty, zdecydowanie najwięcej w drużynie. Sopocianie znacznie poprawili defensywę, na ich pomysły kompletnie nie było odpowiedzi, potwierdzony wymownym obrazkiem, gdy pod koszem Groselle bezkarnie blokował Żmudzkiego.
King za to totalnie zgubił rytm. W całym meczu oddał tylko 9 celnych rzutów za dwa punkty, oddając drugą połowę bez walki. – Też chciałbym wiedzieć co się stało. Na gorąco powiem, że głupie decyzje i szybko stracone punkty. Trefl odskakiwał i utrzymał to do końca. Jakaś niemoc nas dotknęła, nie byliśmy w stanie zdobyć punktów – komentował przed kamerami Polsatu Sport Kacper Borowski z Kinga Szczecin.
WIEDZIELI, CO POPRAWIĆ
– Wiedzieliśmy dokładnie gdzie nie sprostaliśmy w pierwszej połowie, To jest jeden mecz, tu nie ma oszczędzania energii. Życzyłbym sobie, żebyśmy zawsze egzekwowali to, co mówimy w przerwie. Geoffrey Groselle stanął na środku i powiedział „tu nie ma wejścia” – odpowiedział bohater zwycięzców Jakub Schenk również przed kamerami Polsatu Sport.
A zatem mistrz zdeklasował w czwartek ucznia, choć ładniej i sprawiedliwiej byłoby napisać Żan Tabak triumfuje nad swoim byłym asystentem Arkadiuszem Miłoszewskim, potwierdzając wielkie możliwości przed końcową fazą sezonu. Uderza przede wszystkim rozmiar tej wygranej, jednostronność pojedynku i słabość mistrza Polski, który chwilę temu odniósł niezwykle ważną wygraną we Włocławku nad silnym Anwilem. A w Pucharze Polski, jak w roku poprzednim, ponownie odpadł już w pierwszym pojedynku.
WIRTUALNE PRZEWAGI?
Teraz sopocianie mają dzień przerwy, mogą spokojnie obserwować, co będzie działo się w drugiej części drabinki, gdzie Icon Sea Czarni Słupsk zagrają z BM Stalą Ostrów Wielkopolski, a Anwil Włocławek z Twardymi Piernikami Toruń. Na ten handicap przeciwników grających dzień wcześniej, zwracał uwagę trener Anwilu Przemysław Fransunkiewicz, Kolejny mecz Trefla w sobotę z Legią Warszawa, która rozbiła Polski Cukier Start Lublin 112:83.
Ćwierćfinał Bank Pekao Pucharu Polski: Trefl Sopot – King Szczecin 85:65 (21:28, 14:14, 33:9, 26:18)
Trefl: Schenk 23, Best 14, Groselle 10, Barnes 9, Zyskowski 9, Varadi 6
King: Woodson 28, Mazurczak 8, Borowski, Cuthbertson, Żołnierewicz po 5.
Paweł Kątnik