Klątwa powrotu do Ekstraklasy wisi nad Arką Gdynia i ma się dobrze od 4 sezonów. Żółto-niebiescy, uchodzący za faworyta ligi, po raz kolejny sami napytali sobie biedy. Z Motorem Lublin w finale prowadzili, byli o 6 minut od Ekstraklasy, a i tak przegrali. To był festiwal nieskuteczności i kunktatorstwa, co wypunktował w rozmowie z Radiem Gdańsk najmłodszy na boisku, 18-letni Jakub Staniszewski.
To wydawało się naprawdę niemożliwe, wszelkie rachunki na przestrzeni całego sezonu dawały Arce blisko 99% szansę na awans do Ekstraklasy, a gdynianie i tak tego nie dowieźli. Szans mieli co nie miara, ale każdą – od Podbeskidzia, przez derby z Lechią, mecz z GKS-em Katowice, aż po baraż z Motorem Lublin, zmarnowali.
Gorycz porażki była wielka, kibice kazali piłkarzom pościągać i oddać koszulki, a przed naszym mikrofonem zdecydował się wystąpić tylko młody Jakub Staniszewski. – Mogliśmy spokojnie ten mecz wygrać. Zamiast wykorzystać sytuacje, oni dali nam dwa gongi i nas rozklepali. Mieli więcej sił niż my, zatkało nas w końcówce a oni się napędzili. Kiedy Arka pokpiła sprawę? Ze Zniczem się zaczęło, ale dobiły nas derby – przyznał zaledwie 18-letni pomocnik.