– Mamy rocznicę dnia w którym Paolo Urfer przejął klub z rąk Adama Mandziary. Można sobie zadać pytanie, czy przez te 365 dni wiele się zmieniło. Lechia ma obiecującą kadrę, ma też Kevina Blackwella, będę twierdził, że jego zatrudnienie było kluczem do awansu. Powracają jednak demony z brakiem wypłat na czas – mówił w niedzielnej audycji „Z Boisk i Stadionów” o sytuacji w piłkarskim beniaminku Ekstraklasy Maciej Słomiński z Interii.
O biało-zielonych znowu jest głośno na początku przygotowań do nowego sezonu. Zespół do nowych rozgrywek przygotowuje się w Cetniewie, ale więcej niż o formie sportowej mówi się o kondycji finansowej klubu. Dawny partner strategiczny, związany z gdańskim ligowcem wieloletnimi kontraktami – Energa z Grupy Orlen, drugi rok z rzędu odmówił współpracy sponsorskiej. Klub potrzebował partnera strategicznego na wczoraj i o ile w 1. lidze działalność bieżąca bez takiego pomiotu jeszcze jakoś „się toczyła”, o tyle w ekstraklasie wydaje się to niemożliwe. Tym bardziej, że Lechia pilnie potrzebuje zastrzyku gotówki.
CIERPIĄ PRACOWNICY
– Powracają demony z brakiem wypłat na czas. Przez lata nieterminowo opłacani byli piłkarze, a dzisiaj – przykro to mówić – są również dwumiesięczne zaległości wobec pracowników klubu i akademii – mówi świetnie zorientowany w tematach dotyczących Lechii dziennikarz Maciej Słomiński z Interii. – Przyczyny problemów, to m.in zaszłości z czasów Adama Mandziary, np. sprawa zaległości wobec Ilkaya Dursmusa i Kevina Friesenbichlera. W sprawie tego pierwszego odbyło się w czwartek posiedzenie w Lozannie, strony zostały wysłuchane. Lechia Gdańsk ma średnie szanse na wygraną tej rozprawy. Z piłkarzem podpisano swego czasu trzyletnią umowę opiewającą na 23 tysiące euro miesięcznie. To zakrawa na działania na niekorzyść spółki – sugeruje Słomiński.
Za brak sponsora strategicznego odpowiada jednak nie tylko ekipa Mandziary. Pracujący aktualnie w Lechii pion administracyjny też w poprzednim sezonie nie dopiął tego tematu.
CZY BĘDZIE KASA
Kluczowe pytanie brzmi: czy Paolo Urfer posiada, lub znajdzie brakujące w kasie pieniądze? One są potrzebne na teraz, by pokryć zaległe zobowiązania wobec pracowników. – Drużyna nie jest z powodu tych zaległości zadowolona, ale ja cały czas daję Urferowi kredyt zaufania. Wierzę, że to się w jakiś sposób unormuje – przekonuje dziennikarz i swoją tezę uzasadnia przed naszym mikrofonem. – Piłkarzy jest mi najmniej żal, bo piłkarze są chronieni przepisem licencyjnym, oni swoje pieniądze dostaną. Bardziej mi żal pracowników, którzy ewentualnie mogą napisać tylko SMS-a, że muszą pożyczać pieniądze od rodziny – dodaje.
W niedzielnej rozmowie poruszyliśmy też temat statusu pozwu o zniesławienie, jakiego wytoczenie zapowiadał Paolo Urfer po publikacjach Wirtualnej Polski dotyczących rzekomych powiązań prezesa Lechii z ukraińskimi i rosyjskimi oligarchami. Jest też wątek klubowej administracji, transferów do i z klubu: