Wielki powrót Polaków w ostatniej przedolimpijskiej próbie. W Ergo Arenie pokonali Amerykanów

(Fot PAP/Marcin Gadomski)

Kiepsko wypadli polscy siatkarze w dwóch ostatnich przedolimpijskich próbach. W Ergo Arenie nie poradzili sobie w sobotę z Japończykami, a w niedzielę zrehabilitowali się, pokonując Amerykanów 3:2 (18:25, 23:25, 28:26, 25:22, 15:8). Kibiców jednak te dwa mecze uspokoić nie mogły.

Amerykanie od początku meczu robili naprawdę duże wrażenie. Statystycznie lepsi byli w każdym elemencie, ale na pierwszy rzut oka wrażenie robili zwłaszcza zagrywką. Od tego się wszystko zaczyna i na tym często wszystko się kończy. Marcin Janusz po gorszym przyjęciu swoich partnerów nie miał komfortu w rozegraniu, a to oddziaływało również na atak. Efekty? Wygrane Amerykanów w pierwszym i drugim secie odpowiednio do 18 i 23.

Polacy blisko porażki byli też w trzecim secie, musieli bronić się przy piłce meczowej przeciwników. Była jednak niewielka różnica – Amerykanie też zaczęli się mylić. To były błędy niewymuszone, zespół Andy’ego Reada choćby kilkukrotnie wpadł w siatkę. To pomogło Polakom szczęśliwie wygrać trzeci set 28:26 i rozpędzić się w secie czwartym. Tutaj w końcu to biało-czerwoni pokazali moc, prowadzili nawet 16:10, a wygrali 25:22. Doszło do tie-breaka.

EFEKTOWNIE WYGRANY TIE-BREAK

Amerykanie nie mieli już atutów, którymi straszyli wcześniej. Dużo gorzej zagrywali, blok nie był też aż tak szczelny. Polacy lepiej radzili sobie w ataku, również dzięki lepszemu przyjęciu. Przy zmianie stron biało-czerwoni prowadzili 8:5, po niej Amerykanie jeszcze próbowali ruszyć, ale chwilę później było już właściwie po meczu, bo Polacy prowadzili 12:7. Skończyło się efektownym 15:8 po zepsutym ataku Matthew Andersona.

Zwycięstwo zawsze jest dobrą informacją, nawet jeżeli gra pozostawiała wiele do życzenia. Polacy mają jeszcze całkiem sporo czasu. Co prawda w Paryżu zagrają już w sobotę, ale pierwszy poważny test – mecz z Brazylią – czeka ich dopiero 31 lipca. Tego dnia trzeba już być w formie.

Polska – Stany Zjednoczone 3:2 (18:25, 23:25, 28:26, 25:22, 15:8)

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj