Arka i Chojniczanka grają dalej w Pucharze Polski. Grad goli w Stalowej Woli i Chojnicach

(Fot. Facebook/Chojniczanka Chojnice)

Po wtorkowym blamażu Lechii Gdańsk, w środę honoru pomorskiego futbolu udanie broniły Arka Gdynia i Chojniczanka Chojnice w 1. rundzie piłkarskiego Pucharu Polski. Gdynianie po emocjonujących rzutach karnych wyeliminowali I-ligową Stal Stalowa Wola, a niespodziankę sprawiła II-ligowa Chojniczanka, wygrywając z grającym szczebel wyżej Zniczem Pruszków.

Arka przegrywała przez 65 minut, bo gospodarze szybko wyszli na prowadzenie. W 15. minucie bramkę dla Stali zdobył Słowak Jakub Svec. Mogło być jeszcze gorzej, ale w 2. minucie Paweł Lenarcik obronił pierwszy rzut karny – jak się potem okazało nie ostatni. Golkiper, odkąd stracił miejsce w podstawowej jedenastce w lidze, ostro wziął się do pracy. Mówił nam o tym trener Tomasz Grzegorczyk, podkreślając, że 29-latek przekuł sportową złość na ciężką harówkę, by odzyskać miejsce między słupkami. Postawą podobną do tej w Stalowej Woli na pewno przybliży się do gry w lidze. Oprócz obronionej jedenastki, Lenarcik wyciągnął także trzy karne w serii decydującej o awansie, czym zapewnił I-ligowcom dalszą grę w Pucharze Polski.

– Na pewno wyciągniemy wnioski ze straconych bramek i sytuacji, które Stal sobie stworzyła, bo za łatwo dochodziła do okazji. W defensywie mamy parę elementów do poprawy, będziemy też pracowali nad aspektem ofensywnym. Karol Czubak wie, gdzie znaleźć się w polu karnym i dał nam ten remis i dogrywkę. Myślę, że mógł się ten mecz kibicom podobać, jesteśmy szczęśliwi że osiągnęliśmy cel, a ja widziałem determinację do ostatniej minuty – podsumował spotkanie trener Arki Tomasz Grzegorczyk.

CHOJNICZANKA BIJE SILNIEJSZEGO

Miłą niespodziankę swoim kibicom sprawiła II-ligowa Chojniczanka. Zwycięstwo nad Zniczem Pruszków tylko potwierdza, że zespół jest na fali wznoszącej i mimo niedawnego remisu z niżej notowanym GKS-em Jastrzębie, cały czas nie przegrywa. Chojniczanka świetnie rozpoczęła, kiedy w 17. minucie Kozina zdobył bramkę na 1:0. Goście jeszcze w pierwszej połowie zdobyli dwa gole, najpierw wyrównujący za sprawą Daniela Stanclika, a w 36 minucie po golu Olejarki na 2:1.

– Ne jesteśmy zadowoleni z takiego obrotu spraw i wyniku końcowego, chcieliśmy przejść do następnej rundy. W tej edycji było dużo niespodzianek, my niestety też taką naszym kibicom sprawiliśmy. Złapaliśmy szybko kontuzję, graliśmy w 10-ciu, za chwilę musieliśmy robić wymuszoną zmianę, przegrywaliśmy 0:1. Mieliśmy problem żeby wrócić do tego meczu. Udało się, i mieliśmy sytuacje na wyższe prowadzenie, ale powinniśmy zachować się lepiej. Druga połowa miała być dla nas spokojniejsza, ale niestety, podjęliśmy ryzyko chcąc rozstrzygnąć mecz w 90 minut. Po którymś przejściu gospodarzy strzał zza pola karnego na 3:2 dla Chojniczanki – podsumował trener Znicza Grzegorz Szoka.

– Zrealizowaliśmy założenia, które były przygotowane na ten mecz. W drugiej połowie graliśmy dobrze, więc ciężko było cokolwiek zmieniać. Z końcem tego meczu zaczynamy przygotowania do sobotniego meczu, bo to jest krótki okres i skupiamy się na meczu ze Świtem – ocenił krótko trener zwycięskiej Chojniczanki.

W czwartek zaprezentuje się ostatni z pomorskich pucharowiczów. IV-ligowy Grom Nowy Staw podejmie I-ligowy Łódzki Klub Sportowy. Na trybunach zasiądzie komplet 500 widzów, w tym 50 fanów ŁKS-u.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj