Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Ten sportowy truizm zna doskonale każdy kibic. Ślepsk Malow w Suwałkach pozwolił Treflowi na wiele. Gospodarze popełnili aż 38 błędów, o 21 więcej od gości z Gdańska. W efekcie Trefl wygrał 3:1 (25:23, 22:25, 27:25, 25:21) i przełamał się po trzech pięciosetowych porażkach.
Gdyby siatkarze Trefla przed sezonem usłyszeli, że zapunktują w każdej z trzech pierwszych kolejek, pewnie byliby z tego bardzo zadowoleni. Gdyby jednak usłyszeli, że za każdym razem będzie to jeden punkt po porażce w tie-breaku, entuzjazm mógłby opaść. Po trzech kolejkach jedno słowo idealnie opisywało nastroje w Gdańsku: niedosyt.
Wyjazdową serię gdańszczanie kończyli w Suwałkach. Po dwóch setach można było mieć poczucie, że znów odgrywany jest ten sam scenariusz. Trefl wygrał pierwszy 25:23, ale drugi przegrał 22:25, rywale byli zdecydowanie lepsi. Kluczowa była trzecia partia, a dokładnie jej końcówka, rozgrywana na przewagi. Gdańszczanie mieli trzy piłki setowe, tę trzecią wykorzystali. W czwartym secie prowadzili od pierwszej do ostatniej piłki, wygrali 25:21 i cały mecz 3:1.
Najwięcej punktów dla Trefla – 19 – zdobył Piotr Orczyk i został MVP meczu. W ligowej tabeli gdańszczanie mają sześć punktów i daje im to aktualnie siódme miejsce, ale kilka drużyn, które wyprzedzają, rozegra jeszcze swoje spotkania. A Trefl swój kolejny mecz rozegra w sobotę, w końcu zagra w Gdańsku. O 17:30 podejmie ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
Tymoteusz Kobiela