Czy to klątwa Spójni? Czarni przegrali inauguracyjny mecz nowego sezonu Orlen Basket Ligi

Koszykarze ze Słupska przegrali pierwszy mecz nowego sezonu (Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś)

Tak jak w ubiegłym roku, koszykarze ze Słupska przegrali pierwszy mecz nowego sezonu. Przegrali go również z tym samym przeciwnikiem – PGE Spójnią Stargard.

To pewnie mało pocieszające dla kibiców w Słupsku, ale była to przegrana w dużo lepszym stylu i dużo mniejszą różnicą punktową niż jesienią 2023 roku. Warto też podkreślić, że tegoroczne spotkanie było do wygrania, w tak zwanym zasięgu drużyny Mantasa Cesnauskisa, ale zbyt mało było w poczynaniach Czarnych zespołowości.

OBIECUJĄCY POCZĄTEK MECZU

Koszykarze Energa Icon Sea Czarni Słupsk podejmowali w hali Gryfia PGE Spójnię Stargard. Pierwsza kwarta była dla kibiców gospodarzy bardzo obiecująca. Ładne, zespołowe akcje, niezła obrona i zaangażowanie, które było widać w walce o piłkę. Kryzys pojawił się w drugich dziesięciu minutach i od tego momentu, do końca meczu, to Czarni gonili wynik. Doprowadzili trzy razy do remisu, ale w końcówce nie byli w stanie zdobywać punktów.

Zdaniem trenera Mantasa Cesnauskisa jego drużynie zabrakło zespołowości. – Nie zagraliśmy tak jak chciałem. Za mało asyst, ekstra podań, za dużo indywidualnych akcji. Nie chcemy tak grać, że jeden zawodnik bierze piłkę i zdobywa punkty. Moim zdaniem, cała drużyna zagrała źle i w tej drugiej kwarcie mieliśmy taki przestój, że i zmiennicy i pierwsza piątka nie uratowali gry, straciliśmy pewność, którą mieliśmy w pierwszej kwarcie.  Spójnia to poczuła, wróciła do gry i później było bardzo ciężko odwrócić mecz – mówił po spotkaniu.

„KAŻDY MA SWOJE ZADANIE”

– To nie jest zespół dwóch czy pięciu zawodników. Tu każdy ma swoje zadanie i dziś moi zawodnicy pokazali to na boisku -podsumował mecz trener PGE Spójni Stargard, Andriej Urlep.

Pierwszy mecz sezonu pokazał, że Czarni mają potencjał do walki w Orlen Basket Lidze. Droga do zwycięstw nie wiedzie jednak przez indywidualne statystyki zawodników, ale poprzez dzielenie się piłką i wymuszanie przewinień przeciwnika. W meczu ze Spójnią Czarni  wykonywali tylko osiem rzutów wolnych, przegrali też walkę na tablicach (30-35).
Na plus na pewno pokazali się Quincy Ford i Jemelle Haggins. Gdy grają razem, stanowią poważną siłę pod koszem. Dodatkowo Ford okazał się też niezłym strzelcem za trzy punkty. Loren Jackson na pewno potrafi napędzić zespół, ale dwie asysty w 30 minut to – jak na rozgrywającego – wynik bardzo słaby. Jackson nie wykreował kolegów, bo sam oddał najwięcej rzutów w meczu z całego zespołu – aż dziewiętnaście.  Justice Sueing walczył nieźle w obronie, ale w ataku kompletnie mu nie szło. Nie trafił  żadnego z czterech rzutów z gry.

Rację ma Mantas Cesnauskis – indywidualnymi akcjami Czarni nie będą wygrywać meczów. Trener musi wyegzekwować od drużyny inny styl gry – zespołowość.

Przemysław Woś/hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj