Nowa miotła nie pomogła. AMW Arka Gdynia przegrała z Dzikami Warszawa 69:82 w Orlen Basket Lidze i nadal zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Gdynianie nie mogą się przełamać i w lidze wygrali zaledwie jedno spotkanie w siedmiu meczach. – Był moment, kiedy zbliżyliśmy się do Dzików, myśleliśmy że pociągniemy to dalej, ale małe błędy spowodowały, że rywal utrzymał przewagę – mówił przed naszym mikrofonem rozgrywający Arki Łukasz Kolenda.
Początek nie zapowiadał dominacji Dzików w drugiej kwarcie. Arka grała z wyżej notowanym zespołem ze stolicy jak równy z równym, a po pierwszej kwarcie nawet prowadziła 18:16. W drugiej części jednak wróciły stare demony fatalnej, dziurawej obrony, warszawianie atakowali kosz kolejnymi punktami i w drugiej kwarcie zdobyli ich aż 29, przy zaledwie 10 Arki. Po pierwszej połowie Dziki prowadziły 45:28, a Ricky McGill zdobył 11 punktów.
Arka przebudziła się w trzeciej kwarcie. Znakomicie wreszcie wykorzystywano klasycznego strzelca – Jakuba Garbacza, którego dwie trójki, wespół z indywidualnymi akcjami Jabrila Durhama i Stefana Djordjevicia, pozwoliły błyskawicznie zniwelować straty do zaledwie 3 punktów. I gdy wydawało się, że z nowym trenerem na ławce Arka wreszcie osiągnie upragnioną wygraną w lidze, w kolejnych minutach Dziki znowu przejęły parkiet. Na 2 minuty przed końcem, przy zaledwie pięciopunktowej przewadze Dzików, za trzy dla gości trafił Estończyk Joesaar, czym definitywnie przekreślił szanse Arki na wygraną.
Gdynianie mogą mieć do siebie pretensje. Znowu zagrali nierówno, znowu nie umieli wykorzystać swoich silnych stron (dobrych strzelców) i zamaskować tych słabszych (bierna obrona większości graczy, ale przede wszystkim Stefana Djordjevicia). Będący w Gdyni od kilku dni nowy trener Arki Nikola Vasilev, będzie musiał coś wymyślić, by wreszcie zakończyć wstydliwą serię.
– Wprowadził dużo świeżości, dużo prostych rzeczy, które otworzyły nam pewne możliwości. Wiadomo, jest z nami dopiero kilka dni, więc na pewno ma dużo do zaoferowania. Podczas przerwy na kadrę dużo będziemy mogli popracować i mam nadzieję, że coś się zmieni – tłumaczył Łukasz Kolenda zmiany, jakie nastąpiły na ławce trenerskiej, zapytany przez nas o różnice między poprzednikiem, Arturem Gronkiem, a Macedończykiem.
AMW Arka Gdynia – Dziki Warszawa 69:82 (18:16, 10:29, 25:11, 16:26).
AMW Arka Gdynia: Stefan Djordjevic 23, Jabril Durham 9, Sage Tolbert Iii 9, Łukasz Kolenda 9, Grzegorz Kamiński 9, Jakub Garbacz 6, Adam Hrycaniuk 4, Joel Ćwik 0, Wiktor Sewioł 0, Daniel Szymkiewicz 0.
Dziki Warszawa: Rickey McGill 22, Mateusz Szlachetka 14, Janari Joesaar 14, Nick McGlynn 12, Mateusz Bartosz 6, Piotr Pamuła 5, Andre Wesson 4, Denzel Andersson 3, Jarosław Mokros 2, Maciej Bender 0.
Paweł Kątnik