Arka ma świadomego trenera, głodnych zwycięstw piłkarzy i snajpera wyrastającego ponad poziom 1. ligi, dlatego pod koniec roku może z dumą podsumowywać rundę jesienną i optymistycznie oczekiwać zmian w sztabie szkoleniowym. W ostatnim meczu domowym gdynianie pokonali bez większych problemów Stal Rzeszów, prowadząc już po 23 minutach 2:0. Celebrę zmącił nieco błąd pomocników i gol dla Stali, ale ostatecznie żółto-niebiescy dopisują trzy punkty.
Przed meczem Tomasz Grzegorczyk był jak zwykle oszczędny w słowach. Z pewnością siebie deklarował, że zespół ma pomysł i konkretne założenia, by pokonać Stal Rzeszów, ale nie chciał wchodzić w szczegóły. Przypomniał tylko, że rywal posiada w składzie sporo młodzieżowców i ten fakt może być jednym z czynników wpływających na rezultat. Podkreślił jednak, że kluczowe będzie patrzenie na siebie i egzekwowanie założeń dotyczących własnej gry. A ta własna gra od początku wyglądała bardzo obiecująco. Trener tradycyjnie postawił na czwórkę obrońców z powracającym do składu Kike Hermoso, grającym w linii z Marcjanikiem. Od pierwszej minuty zagrał też Gruzin Gaprindaszvili, co jak się później okazało było dobrym wyborem.
GŁODNI GOLI
Gospodarze bardzo szybko wyczuli, jak uderzyć w czuły punkt. Nie mieli problemów z narzuceniem własnych zasad, atakowali zaciekle, a rezultaty przyszły nadspodziewanie szybko. W 19. minucie po dośrodkowaniu Dawida Gojnego z rzutu rożnego, głową piłkę do bramki skierował Karol Czubak, zdobywając swoją 66. bramkę dla Arki i 14. w bieżącym sezonie, czyniąc tym samym dorobek mniejszym o zaledwie jedną bramkę od tego z ubiegłego sezonu, a przecież dopiero mamy półmetek. Po kolejnych czterech minutach było już 2:0, kiedy Marcjanik zagrał piękną piłkę z własnej połowy do wbiegającego między obrońców Tornike Gaprindaszvilego. Gruzin przelobował Jakuba Raciniewskiego, zdobywając pierwszą bramkę w barwach Arki. 27-latek potrzebował do tego 35 występów i ponad 2000 minut, ale wreszcie się udało.
BIERNI POMOCNICY
Stal w tym sezonie jawi się jako zespół umiejący zgrabnie wyjść z własnej połowy z kontrą, ale w Gdyni nie pokazała tego wiele razy. Ataki gości pewnie wyprzedzał Michał Marcjanik. W 61. minucie rzeszowianie wykorzystali jednak poważny błąd w obronie Arki. To był rzut rożny bity na ósmy-dziewiąty metr, obok Kamila Kościelnego stali Hide Vitalucci i Alasana Sidibe, ale „stali” to dobre określenie, bo zaledwie oglądali, jak rywal wpakowuje futbolówkę bezkarnie głową do siatki. Trudno wytłumaczyć bierność obu graczy i niezdecydowanie przy próbie podjęcia przeciwnika. Jak zareagował na to trener Tomasz Grzegorczyk? Harującego i najpewniej potwornie już zmęczonego Czubaka zastąpił Szymonem Sobczakiem, a Sidibe, winowajcę przy golu dla Stali, zmienił lepszy w defensywie, ale mało grający w tym sezonie Rzuchowski.
Do końca rezultat się nie zmienił, choć trzeba przyznać, że Stal miała swoje momenty, zwłaszcza w samej końcówce. Szczęśliwie dla gdynian, jedną z piłek przytomnie wybił Michał Marcjanik.
GODNIE POŻEGNALI GRZEGORCZYKA
Po spotkaniu na murawie pojawił się prezes klubu Marcin Gruchała z kwiatami i pamiątkową koszulką dla odchodzącego trenera Tomasza Grzegorczyka. Szkoleniowiec zostawi za kilka dni Arkę Gdynia Dawidowi Szwardze w bardzo komfortowym położeniu i możemy to napisać już teraz, jeszcze przed ostatnią konfrontacją z Łódzkim Klubem Sportowym. Arka pod jego wodzą wygrała dziesięć spotkań, raz zremisowała i trzy razy przegrała, co daje trenerowi znakomitą średnią na poziomie 2,4 punktu na spotkanie. Nie da się w lepszym stylu odejść z klubu, pewnie zaś dałoby się lepiej trenerowi decyzję o zakończeniu współpracy zakomunikować.
Grzegorczyka czeka teraz podjęcie decyzji o nowej drodze zawodowej, ale trudno przypuszczać, że oferty po takiej prezentacji w Gdyni nie będą intratne. Arka kończy 18. kolejkę na 2. miejscu w tabeli.
Paweł Kątnik