Ósmy tie-break siatkarzy Trefla. Gdańszczanie pokonali rewelację sezonu

(Fot. PAP/Waldemar Deska)

Czternasty mecz w tym sezonie i ósmy tie-break. Siatkarze Trefla znów grali na pełnym dystansie. Tym razem ze szczęśliwym finałem po w Częstochowie wygrali z Norwidem 3:2 (25:23, 25:27, 26:24, 19:25, 25:13).

Powoli trzeba zacząć rozważać zmianę nazwy siatkarskiego klubu z Gdańska. Inicjały się nie zmienią, pozostanie TG, ale zamiast Trefl będzie Tie-break. Zespół Mariusza Sordyla chyba uzależnił się od gry na pełnym dystansie. Dobre informacje są takie, że z Częstochowy przywiózł dwa punkty.

To był niezwykle zacięty mecz. Wyjąwszy czwarty set, w którym gospodarze uciekli z 17:15 na 25:15 i ostatecznie zwyciężyli 25:19, każdy był wyrównany i każdy mógł potoczyć się w innym niż finalnie kierunku. W otwierającej partii gdańszczanie szybko musieli odrabiać trzypunktową stratę, później sami prowadzili czterema oczkami, ale w końcówce był remis 22:22. Skończyło się 25:23 dla gdańszczan.

Drugą też mogli wygrać, ale zabrakło skuteczności przy dwóch akcjach w końcówce. Trefl miał piłkę w górze, kilka okazji, by zapunktować, ale tych okazji nie wykorzystał i przegrał na przewagi 25:27. Trzeci set również skończył się zaciętą walką w końcówce, wygraną przez gdańszczan 26:24. O czwartej partii wspomnieliśmy.

W tie-breaku kluczowa okazała się zagrywka Lukasa Kampy. Serwis rozgrywającego pozwolił gdańszczanom zdobyć dwa break pointy i z 10:9 wyszli na 12:9. Nerwów w końcówce już nie było, Trefl zwyciężył 15:13. MVP został Piotr Orczyk, który zdobył 22 punkty, ale docenić trzeba też zawodnika gospodarzy Patrika Indrę, który był maszyną do zdobywania punktów. Zatrzymał się na 34.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj