Dżentelmen przy stole tenisowym. Andrzej Grubba w gronie kandydatów do tytułu Sportowca 80-lecia

Andrzej Grubba (Fot. Polski Związek Tenisa Stołowego)

Za kilka dni, dokładnie 21 lipca, upłynie 20 lat od przedwczesnej śmierci Andrzeja Grubby – najlepszego w historii polskiego tenisisty stołowego.

Na mistrzostwach świata i Europy zdobył w sumie 15 medali, ale tylko jeden z najcenniejszego kruszcu. W ME w Budapeszcie w 1982 roku stanął na najwyższym stopniu podium w mikście razem z Holenderką Bettine Vriesekoop.

Trzy razy uczestniczył w igrzyskach olimpijskich w Seulu, Barcelonie i Atlancie. W tych pierwszych, w 1988 roku, razem z Leszkiem Kucharskim zajął szóste miejsce, a o tym, że Polacy nie awansowali do strefy medalowej, zdecydowała jedna piłka.

Grubba był nie tylko znakomitym tenisistą stołowym, ale także utalentowanym piłkarzem ręcznym oraz nożnym. Znakomicie radził sobie nie tylko w sporcie, ale też w nauce. Był laureatem Konkursu Czerwonej Róży. Do tego dochodziły kultura osobista i maniery. Nieprzypadkowo w 1988 roku otrzymał Fair Play Polskiego Komitetu Olimpijskiego i wygrywał Plebiscyt Przeglądu Sportowego na Sportowca Roku 1984, gdy wygrał prestiżowy turniej PŚ w Chinach.

ODSZEDŁ ZA WCZEŚNIE

W 2004 roku wrócił do Polski po kilkunastu latach spędzonych w Niemczech. Nie czuł się dobrze, ale nie porzucił aktywności fizycznej. Niemieccy lekarze podejrzewali astmę, polscy zweryfikowali diagnozę na najgorszą z możliwych. Andrzej chorował na raka. Twardy Kociewiak nie poddawał się. Wiosną nastąpiła poprawa. Jako dyrektor PZTS pojechał ze swymi podopiecznymi na turniej PŚ do Azji. Drugiego ataku choroby już nie zdołał ograć.

Zmarł wczesnym, upalnym rankiem 21 lipca 2005 roku w swym mieszkaniu w Sopocie. Odchodził w pokoiku na poziomie piwnicy, bo tam było trochę chłodniej… Pośród kilkuset pucharów, które zdobył podczas trwającej ponad 20 lat karierze… Miał zaledwie 47 lat.

Posłuchaj:

Włodzimierz Machnikowski/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj