Diabły wreszcie na fali. Świetny start SKS: odrabiają i wygrywają

Po roku rozczarowań jest nadzieja na dobry sezon w starogardzkim baskecie. SKS Fulimpex wymienił prezesa, zostawił trenera, zrewolucjonizował skład, sięgnął po mocne nazwiska z ekstraklasy i imponująco zaczął rozgrywki pierwszej ligi. W poniedziałek odniósł czwarte zwycięstwo i obok Astorii pozostaje jedynym niepokonanym zespołem 1. ligi.

Start wymarzony, a przecież terminarz wcale nie najłatwiejszy. Na Kociewiu pomogli szczęściu, bo w każdym spotkaniu, poza tym ze słabiutkim beniaminkiem z Katowic, zespół SKS przegrywał poszczególne kwarty, ale potrafił niesamowicie akcentować końcówkę i dlatego zwyciężał kolejno z Resovią, Decką i GKS Tychy – trzema zespołami, o których nie można powiedzieć, że raczkują w stawce. W pierwszym przeciwko Resovii trener Radulović – argumentując słabą grę zespołu w trzech kwartach – zwracał uwagę na stres wywołany inauguracją w domu i presją, jaka ciążyła na zespole w debiucie. Dodał, że gracze w wielu sytuacjach popełniali proste błędy i podejmowali złe decyzje, ale w jednej zaledwie kwarcie potrafili się zorganizować, przeobrazić, a przede wszystkim pokazać charakter i mentalność zwycięzców. Dowodem liczbowym ów charakteru mogą być przechwyty – najwięcej w całej lidze, blisko 11 średnio na mecz, Majewski z Kordalskim są w ścisłej czołówce ligi w tym elemencie.

UNDERDOG NIE DAŁ RADY

Mecz numer dwa był z gatunku tych „nie potknąć się, nie popsuć atmosfery, kontynuować marsz wypracowany na trudniejszym przeciwniku”. Starogardzianom się to udało, bez zbędnych wpadek, które przecież tak często zdarzały się w poprzednich sezonach. Ile to razy za trenera Winnickiego diabły wtapiały niewtapialny mecz? Przegrywające najwięcej w sezonie Hydrotruck Radom i niedźwiadki z  Trefla II wygrywały z Kociewskimi Diabłami, a to tylko najjaskrawsze dowody masowych wpadek z ubiegłego sezonu, których już na początku obecnego udało się uniknąć.

Kolejna rzecz? Zespołowość. W Katowicach 24 asysty, łącznie w sezonie zaś 21,5, co jest drugim wynikiem w lidze zaraz za WKK Wrocław. Piłką chętnie dzieli się nie tylko świetny w tej kwestii Adrian Kordalski, ale też np. strzelec Bartek Majewski, który coraz częściej zapomina o rzucaniu ile wlezie, widząc korzyść z obsłużenia kolegów. O wysokich nie wspominając. Jeszke z Bartoszem rozdali w derbach po trzy asysty, SKS zdobywał z nich punkty w kluczowych momentach.

ZAGRANICZNE TRAFIENIE

Drużyna wydaje się być mądrze zbudowana, bez fantasmagorii płacowych, ale z nutą odwagi i gestu (Kowalczyk). Jest ciekawy Amerykanin Buckingham, który zdaje się być dobrym wyborem, potrafi bronić, jest drugim strzelcem zespołu ze średnią 16,5 punktu, w dodatku jak na shootera, który oddaje średnio prawie 6 rzutów z dystansu na mecz, jego skuteczność na poziomie blisko 50 proc. może tylko budzić podziw. Pod koszem Mateusz Bartosz pokazuje, dlaczego przez lata naprzepychał się pod ekstraklasowymi koszami. Zbiera, punktuje, wymusza faule, jego wkład w wygrane był nieoceniony. Słyszymy, że to facet dbający o zdrowie i sportowy tryb, przykład do naśladowania dla młodszych. Niewiele mniej pokazał Damian Jeszke, notujący na pewno lepszy początek obecnego sezonu niż większość poprzedniego. Przychodził do Starogardu ze statusem gwiazdy ligi, ale poprzednie kompletnie nieudane rozgrywki dla całego zespołu rzutowały także na opinię bardzo przecież przydatnego w tamtym czasie na Kociewiu Jeszkego. To on przeciwko Dece zdobył 22 punkty, wymusił 6 fauli, zdobył 10 punktów z rzutów wolnych, bez wątpienia postać kluczowa dla wygranych derbów.

A przecież są i gracze drugiego planu. Wiktor Nowak, gdy liderzy odpoczywali, w 8 minut zgromadził 8 punktów przeciwko Miners. Co istotne, to chłopak, który rzemiosła uczył się w lokalnych strukturach klubu jako junior. Mateusz Górka, który nie gra za osławione „miliony monet”, a w relacji pensja-wartość na pewno w klubie na razie widzą to drugie. Oni odciążają liderów w momentach krytycznego zmęczenia, co jeszcze poprawi powrót Daniela Ziółkowskiego. A może być jeszcze lepiej. Eksploatowany Adrian Kordalski zyskał klasowego zmiennika/równorzędnego partnera i z 35 minut jakie gra średnio na początku sezonu, z pewnością zejdzie i złapie nieco więcej świeżości.

GDZIE WADY?

Ale to nie ma być tekst pochwalny i zapraszający SKS do ekstraklasy. Klub zresztą dba, by komunikat zewnętrzny był jasny: to inni się zbroją, także w porównaniu budżetów, a my po trudnym sezonie chcemy awansować do play-off. Dba o to prezes Michał Jaczyński, który dobrze radził sobie w Kotwicy Kołobrzeg, a teraz obiecująco zaczął na Kociewiu. Ma jednak zagwozdkę. Buckingham ma problemy zdrowotne i to nie pierwsze, które go w tym sezonie dotknęły. Wypadł chyba na cały sezon Kacper Majka, zawodnik drugoplanowy, ale mający za sobą bardzo ciężką pracę, by wrócić do formy. Kryzysy na pewno przyjdą, tak jak i test-mecze w stylu „sprawdzam”, czy Starogard umie w rolę faworyta. Najbliższy taki mecz już w Łańcucie, z wąską kadrą Sokoła, ale mającą nazwiska. Faworyt? Oczywisty, ale jeszcze trzeba umieć wygrać. Czyli zrobić coś, co często w stolicy Kociewia nie wychodziło w poprzednich latach.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj