Gdyńskie koszykarki zaczęły sezon dokładnie przed miesiącem od niepowodzenia w meczu o Superpuchar. Porażka w Gorzowie nie zwiastowała jeszcze pasma niepowodzeń.
W Orlen basket Lidze zespół VBW wygrał to, czego nie miał prawa przegrać z Toruniem i Bydgoszczą. Domowe porażki ze Ślęzą i AZS UMCS Lublin już jednak zabolały. Braku zwycięstw w Eurolidze mogliśmy się spodziewać. Wiele wskazuje, że powrót do elitarnych rozgrywek będzie bardzo niefortunny i zakończy się kompletem porażek. Bilans 2:6 mówi wszystko. Siódme miejsce w tabeli Orlen Basket Ligi i ostatnie w grupie Euroligi sa tego konsekwencją.
ZASTĘPSTWA
Karolina Ulan potrzebuje jeszcze czasu, by skutecznie zastąpić Marissę Kastanek. Anna Pawłowska jest już w pełni ukształtowaną zawodniczką i pewnych ograniczeń już nie przeskoczy. Dlatego z pewnością nie raz zatęsknimy za Kamilą Podgórną. Liliana Banaszak wniosła do zespołu dużo dobrej energii, ale w europejskiej skali do 10, na dziś możemy przyznać jej najwyżej „szóstkę”. Gra więcej minut, ale przydatność dla drużyny na tę chwilę porównywalna do Natalie Stoupalowej.
Wybitnie uzdolniona rzutowo Agata Gilmajster musi wzmocnić się fizycznie i motorycznie, ale z pewnością jakiś czas będziemy jeszcze żałować, że nie udało się ( nie chciano ?) zatrzymać w Gdyni Magdaleny Szymkiewicz. Maj, Wysocka, Zalewska to melodie przyszłości, a Matilda Ekh jest przereklamowana.
DEFICYTY
Największe słabości i źródło niepowodzeń to skuteczność i fizyczność, która praktycznie we wszystkich meczach jest walorem rywalek. Liderki gdyńskiego zespołu – wysokie Ruth Hebard i Stephanie Jones wyraźnie ustępują warunkami rywalkom praktycznie w każdym meczu. Przykładem niedzielny mecz z Lublinem, w którym rywalki zebrały w obronie tyle piłek, co gdynianki w sumie i wygrały tę statystykę 47:29. Mistrzynie Polski fatalnie radzą sobie przede wszystkim na atakowanej tablicy.
Ruth Hebard swoje pierwsze punkty zdobyła dopiero w drugiej połowie. Trafiła zza linii 6,75, co troszkę ją ośmieliło i zdążyła nawet zaliczyć double-double 12 pkt i 11 zb. Amerykanka jest w tym sezonie bardzo wycofana i zgaszona, ale to z pewnością konsekwencja osiąganych wyników.
Drużynę do walki poderwały w niedzielę wracająca po przerwie „bólowej” Stephanie Jones i Anna Jakubiuk, która zapewnia, że mistrzynie Polskie nie zamierzają składać broni.
Posłuchaj:
Włodzimierz Machnikowski/mp





