Radomiak przełamał się w Letnicy. Pechowa, ale nieprzypadkowa porażka Lechii

Bujar Pllana (P) i Vasco Lopes (L) )(fot. PAP/Marcin Gadomski)

Po czterech porażkach i dwóch remisach piłkarze Radomiaka wygrali pierwszy w sezonie mecz wyjazdowy. Dokonali tego wygrywając na Polsat Plus Arenie z Lechią 2:1

Piłkarze Radomiaka przyjechali do Gdańska pod wodzą nowego trenera Goncalo Feio z trzema Polakami w wyjściowym składzie. Lechia z Bujarem Pllaną, który w formacji obronnej zastąpił Maksyma Diaczuka. Na trybunach zasiadło zaledwie 7 tys. kibiców, ale poniedziałkowy wieczór to nie jest najlepszy czas na oglądanie piłki. Tym bardziej, że rywal z nie najwyższej półki, a największą atrakcją towarzyską była obecność w składzie gości w randze kapitana byłego gracza Lechii – Rafała Wolskiego.

Pierwsze minuty dla Lechii, ale goście w 4 minucie wyprowadzili znakomitą kontrę. Piłka trafiła w polu karnym do Vasco Lopesa, który nie zdołał domknąć akcji. Gościom spodobało się w polu karnym gdańszczan i przez kilka minut robili tam trochę bałaganu. Potem inicjatywa wróciła na stronę Lechistów, którzy próbowali grać wysokim pressingiem. Pożytku w postaci przejęć piłki było jednak niewiele. W 25 minucie dobrze przy linii bocznej, na skraju pola karnego pograli Lopes z Outtatą. Drugi precyzyjnie dośrodkował, Roque uderzył głową z bliska, ale gdańscy obrońcy zdołali zablokować strzał. Sytuacji podbramkowych było jednak jak „na lekarstwo”. Gra była wyrównana, ale nudna.

W 33 minucie pięknym, crossowym, 40-metrowym podaniem do Camilo Meny popisał się Tomasz Neugebauer. Ostre dośrodkowanie nie doszło jednak do Tomasa Bobcka. W rewanżu Vasco Lopes świetnie obsłużył Angolczyka Capitę, który technicznym strzałem przelobował Alexandra Paulsena i od 35 minuty Radomiak prowadził 1:0. Po chwili mogło być 1:1, ale Tomas Bobcek z niezłej pozycji ze skraju pola bramkowego trafił w słupek.

DRUGA POŁOWA

Druga część meczu zaczęła się od większej aktywności gospodarzy, ale to Capita mógł poprawić na 2:0. Strzelec pierwszego gola znalazł się w sytuacji sam na sam z Paulsenem. Bramkarz Lechii zachował jednak zimną krew, wyczekał do końca i stojąc na 12 metrze – złapał piłkę.

W 63 minucie Tomas Bobcek miał obowiązek doprowadzić do wyrównania. Otrzymał idealne podani od Tomasza Neugebauera. Słowak zwiódł obrońców i skierował piłkę w światło bramki, tyle że za lekko i z interwencją zdążył Jan Grzesik. W 69 minucie do podania wzdłuż linii bramkowej nie zdążył Bohdan Vjunyk, który chwilę wcześniej zastąpił Cirkovica. W 73 minucie Bobcek kolejny raz mógł wpisać się na listę strzelców, ale bramkarza gości Filipa Majchrowicza wyręczył rezerwowy Michał Kaput, który wybił piłkę z linii bramkowej.

W 82 mecz mógł zamknąć Depu, który strzelał z 16 metra, ale znakomitą interwencją popisał się Paulsen. Bramkarz Lechii był jednak bezradny w 85 minucie, gdy piłka po rykoszecie wpadła do siatki. Sędzia najpierw gwizdnął spalonego, ale zasięgnął jeszcze rady w VAR i uznał gola, który został przypisany Tapsobie.

Honorową bramkę dla Lechii zdobył w doliczonym czasie Bohdan Vjunyk, który w olbrzymim zamieszaniu z bliska wepchnął piłkę do bramki rywali.

 

Włodzimierz Machnikowski/mp/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj