Arka Gdynia



Sport

Zmarnowany karny i kolejne stracone punkty. Arka zawodzi w Gdyni, ŁKS wraca do ekstraklasy

Remis z liderem nie jest złym wynikiem. Więcej – jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. Ale jeżeli z liderem gra się u siebie, prowadzi i ma rzut karny, to sytuacja wygląda już nieco inaczej. Arka miała wszystko, by pokonać ŁKS. Po pierwszej połowie prowadziła 1:0. W drugiej zagrała jednak pasywnie, czekała na ostatni gwizdek, a zanim nadszedł – straciła bramkę. I skończyła z zaledwie jednym punktem.

Sport

Chojniczanka może gdybać, Arka – marzyć o awansie. Derby Pomorza dla żółto-niebieskich

Co by było, gdyby Patryk Tuszyński wykorzystał idealne dośrodkowanie Kamila Mazka i otworzył wynik meczu? Co by było, gdyby Filip Karbowy zdobył bramkę kontaktową po ładnym rajdzie? Co by było, obrona nie popełniała kardynalnych błędów? Takie pytania mogą sobie zadawać kibice i piłkarze Chojniczanki. Sympatycy i zawodnicy Arki nie muszą. Żółto-niebiescy wykorzystali to, co mieli, wypunktowali gospodarzy i mogą dalej myśleć o grze w barażach.

Sport

Arka nie zmienia wytyczonej ścieżki. Łatwo traci bramki i znów przegrywa w Gdyni

W Arce od dłuższego czasu w kółko grana jest ta sama płyta. Z niemal perfekcyjną konsekwencją gdynianie powtarzają to, co przeżywali już wielokrotnie. Rozczarowujące mecze w Gdyni, nieskuteczność, łatwo i naiwnie tracone bramki, słaba forma rezerwowych. Mecz z Ruchem Chorzów w ten scenariusz wpisał się idealnie. Każdy punkt został odhaczony, a żółto-niebiescy zasłużenie przegrali 0:2.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj