„Na początku to był cios i wielka niewiadoma. Dziś do restauracji zabieramy swój makaron, a idąc na pizzę – własne ciasto”
Grzegorz Wojtkowiak ze sceny schodzi stopniowo i po cichu. W Lechii został skreślony, przeniósł się do drugoligowych rezerw Lecha Poznań, a karierę zawodniczą łączy z przygotowywaniem się do zawodu trenera. Im bliżej końca piłkarskiej przygody, tym więcej okazji jest do refleksji i wspominania. Rozmawiamy o jego synach, którzy cierpią na specyficzną chorobę genetyczną, o żonie, o czasie w Monachium, przenosinach do Lechii i przywiązaniu do Lecha.