Kolorowe „latawce” nad rewskim cyplem przyciągają wzrok schowanych pod parasolami zmarzniętych ostatnich turystów. Na mieszkańcach Rewy szybujący kajciarze nie robią już wrażenia. Jak opowiada pan Marek, latem są tu zawsze. – Zdziwiłbym się, gdybyśmy nie pływali mimo tak znakomitych warunków – dodaje.
Zabytkowy pociąg z Błękitną Armią, gry miejskie, odtworzenie zaślubin Polski z morzem, czy barberzy strzygący brody a’la generał Józef Haller. Tak mają wyglądać pomorskie obchody stulecia powrotu Polski na Bałtyk, organizowane przez Urząd Marszałkowski w przyszłym roku.
Bohater reportażu – kapitan żeglugi wielkiej Tomasz Sobieszczański jest związany z morzem od 55 lat. Jak mówi – wszystko zaczęło się od jego ojca – Krzysztofa Sobieszczańskiego – powstańca warszawskiego, żołnierza AK, barwnej postaci, którego pseudonim „Kolumb” stał się imieniem powstańczego pokolenia, opisanego w książce „Kolumbowie rocznik 20ty” przez Romana Bratnego.
54-letni mężczyzna utonął w Łebie. Wcześniej turysta z województwa dolnośląskiego wypoczywał z żoną na plaży, powiedział jej, że idzie wykąpać się do morza.
Aktywiści w środę rano weszli na dwa żurawie, które służą do rozładunku węgla ze statków w Porcie Północnym. Rozwiesili transparent z hasłem: „Polska bez węgla”. Ekolodzy, którzy podkreślają, że ich protest jest pokojowy, wzywają polski rząd do ogłoszenia planu odejścia od węgla do 2030 roku.
Smoki, pszczoły, tygrysy i żaby. Tłumy kolorowych stworów pojawiły się nad plażą w Łebie. To z okazji 9. Międzynarodowego Festiwalu Latawców. Przyjechało na niego prawie 30 uczestników niemal z całego świata. Na niebie swoje latawce prezentują m.in.: Japończycy, Kanadyjczycy, Brazylijczycy oraz Niemcy i Austriacy.
9 września rozpoczną się w Gdańsku wielkie targi BaltExpo. Impreza traktowana jest jako święto branży morskiej. Czy jednak taka forma spotkań jest jeszcze potrzebna, kiedy mamy dostęp do nowoczesnej technologii?
Nawigacja
© 2024 - Radio Gdańsk
